Wyrzucili Brooklyn'a ze sfory..Jedyny pies któremu mogłam zaufać.Atlas jest teraz z BH więc...Ehh..Ditzy gdzieś polazła i cóż...Czuję że nie ma dla mnie miejsca na tym świecie.
W oddali zobaczyłam klif.Pobiegłam ile sił w łapach.Gdy stałam już na brzegu przepaści...Wzięłam rozpęd i...skoczyłam.Czułam jak moje ciało leci ku dołu..Lecz nie mogłam nic zrobić.Czułam się bezsilna.W końcu wylądowałam.Byłam w wodzie..Znosił mnie nurt..Gdy ledwo żywa podczołgam się na kamienisty przeg zobaczyłam...Brooklyn'a?..Nie to nie możliwe..Czyżbym już umarła?
-Luna!..-usłyszałam szept..Moje oczy powoli się zamykały..
Tak.Już umarłam.On zwykle taki nie jest.Jedyne co zdołałam wydukać to dwa słowa...
-Dziękuję...Ci...-moje oczy się zamknęły,a ja poszybowałam ku niebu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz