poniedziałek, 23 lutego 2015

Od Sode cd Manekiego

 Spojrzałam podejrzliwie na psa.
- Cóż, w zasadzie czemu nie. Do mojej jaskini jest kawałek drogi... - zgodziłam się więc i zostałam na noc u Manekiego. Kiedy leżeliśmy już w jaskini zdałam sobie sprawę, że to już druga noc którą spędzimy razem. Nie byłam zmęczona, jednak Neko zasnął bardzo szybko. Nie chciałam jeszcze zasypiać, więc postanowiłam się odezwać do Lily. Nie wiem czemu, ale już od jakiegoś czasu, odkąd spotkałam Lydianne Lucy i Manekiego, dręczyło mnie jakieś dziwne uczucie. Miałam nadzieję, że może rozmowa z Lily pomoże mi o tym zapomnieć.
- Lily? - szepnęłam - Jesteś? - po kilku chwilach motylka wleciała do jaskini
- O co chodzi No? - spytała - Coś się wydarzyło pod moją nieobecność? - pokręciłam przecząco głową
- Nie, po prostu chciałam porozmawiać.
- Czyli jak zwykle? - uśmiechnęła się Lily - Pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć.
- Tak wiem. Ty zawsze umiałaś poprawić mi humor. - westchnęłam
- Do rzeczy No. Przecież widzę, że coś cię gryzie. Jeśli mi powiesz może poczujesz się lepiej...?  - zasugerowała Lily
- Kiedy ja właśnie nie wiem o co mi chodzi. - westchnęłam - Po prostu... od jakiegoś czasu dziwnie się czuję. I tyle. Myślałam, że ty mi powiesz co się ze mną dzieje. Kto jak kto, ale czasem mi się wydaje, że ty Lily znasz mnie lepiej niż ja sama.
- Sode, przecież nie jest jakąś cudotwórczynią. - odparła. Ta rozmowa to chyba był jednak zły pomysł. Odwróciłam się plecami do przyjaciółki, wymamrotałam "dobranoc" i zasnęłam. Miałam sen, którego już dawno nie śniłam. Znów tam byłam. W miejscu, w którym wszystko się zaczęło. W mojej rodzinnej sforze. I znów widziałam przelaną wtedy krew. Widziałam jak giną moi rodzice, przyjaciele... cała moja rodzina...
- Mamo... tato... nie zostawiajcie mnie samej... - prosiłam. Nieważne ile razy przeżywałam to na nowo. Wciąż tak samo bolało i mimo moich starań nie byłam w stanie o tym zapomnieć...
- Shira? - usłyszałam nagle. Otworzyłam gwałtownie oczy. Na ziemi leżała kałuża łez. Znowu płakałam przez sen - Nic ci nie jest? - Maneki spojrzał na mnie zaniepokojony. Wytarłam szybko resztki łez i usiadłam.
- Przepraszam. To chyba nie był jednak najlepszy pomysł, żebym tu została na noc. - spojrzałam na wejście do jaskini. Słońce już dawno wzeszło.
- Próbowałem cię obudzić, bo wyglądało na to że śnił ci się jakiś koszmar. Na pewno już wszystko w porządku?
- Tak ja po prostu... - zacięłam się. Niby co miałam mu powiedzieć. Potrząsnęłam głową, żeby wybudzić się  z resztek snu. Nagle zobaczyłam Lily unoszącą się obok Manekiego.
- W porządku Sode. - powiedział pies i położył swoją łapę na mojej - Nie jesteś już sama. Teraz masz przecież Crazy Dog's. - spojrzałam zaskoczona na Manekiego. Czyżbym mówiła przez sen?

<Maneki? wybacz nie mogłam się powstrzymać, żeby napisać coś takiego xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz