Pisk był przerażający.Słysząc go wszyscy zerwaliśmy się z miejsca i popędziliśmy na zewnątrz.Gdy znaleźliśmy się na świeżym powietrzu ujrzeliśmy w oddali piłkę.Podbiegliśmy do niej.Zabawka była przedziurawiona,cała we krwi.Niedaleko znaleziska były wydrążone w błocie ślady wilka.Przeraziliśmy się.Zaczęliśmy szukać pozostałych śladów.Na próżno.Ślady urywały się na pastwisku ,a tam już nie można było ich odczytać.Byliśmy załamani ale Furia szybko wezwała swoją sforę.Wszyscy węszyli i szukali malca.Rodzice byli zrozpaczeni.Furia usiadła na kamieniu i zaczęła przykładać sobie do serca piłkę szepcząc ''Mój mały syneczek...''.Max słysząc to podbiegł do niej i zaczął ją pocieszać.Ja nie chciałam siedzieć ze złożonymi łapami.Wyruszyłam na zachód nie pytając nikogo o zgodę.Dotarłam na tak zwaną ''czerwoną'' część pastwisk.Wokół mnie było strasznie dużo czerwonych kwiatów.Zaczęłam kroczyć powoli czując ,że zbliżam się do czegoś.Mój nos wyczuł bardzo dziwną woń.Należała ona do jakiegoś ssaka(nie psa)którego nigdy wcześniej nie czułam.Podeszłam parę kroków dalej i ujrzałam...wylegującego się wilka.
Leżał spokojnie jak gdyby nigdy nic.W pobliżu nigdzie nie było szczeniaka,dziwne.Postanowiłam się naradzić Max'owi i wróciłam do ''obozowiska''.Max siedział niedaleko samca Bernardyna i obmyślali jakiś plan.Podbiegłam do niech szybko i oznajmiłam to co widziałam.
-Max!-krzyknęłam patrząc na psa.
-Znalazłaś go?-spytał zaciekawiony.
-Szczeniaka nie ale...widziałam tego wilka-oznajmiłam spoglądając na zachód.
Gdy Bernardyn to usłyszał zaczął biec w wyznaczony kierunek.Za nim popędziła sfora a na końcu ja i Max.Szybko dogoniliśmy alfę i razem ruszyliśmy na ''czerwoną'' część niekończących się pastwisk.Gdy dotarliśmy na miejsce każdy musiał się ukryć.Ja schowałam się pod niedaleko znajdującym się pagórkiem tuż obok Max'a.Wilk zaczął się wybudzać nie wiedząc co się dzieję.Furia wraz z mężem schowała się za wielkim głazem.Wraz z ich głównym dowódcom obmyślali plan ataku.Zastanawiało mnie to czy mamy pewność ,że to właściciel śladów łap odbitych w błocie.Przecież wilk spał więc chyba nie mógł uprowadzić malca...co właśnie gdzie on jest?Co z tego ,że może znaleźliśmy tego wilka ale przecież my szukamy szczeniaka.Po chwili rozmyślania usłyszałam szmer.Znajdowaliśmy się bardzo niedaleko lasu.Właściwie parę metrów od niego.To pewnie z stamtąd dochodziły te dziwne szmery.Postanowiłam zobaczyć co się tam dzieję.
-Gdzie idziesz?-spytał Max widząc jak zanurzam się w mrok lasu.
-Chodź słyszałam coś dziwnego-odparłam spoglądając na Max'a.
Ten szybko wstał i pobiegł razem zemną do lasu.Mimo iż było wcześnie ten kawałek lasu nie był tak przyjazny jak mi się wydawało.Szmer było słychać coraz głośniej.W końcu dotarliśmy do celu.W gąszczu kolczastych krzewów tkwił przerażony i poraniony malec.Serce mi się kroiło gdy go widziałam.Obok niego stał wilk.Nie ten sam który wylegiwał się na pastwiskach ale ten prawdziwy który uprowadził malca.Pewnie gdy szczeniak zobaczył zbliżającego się wilka pisnął z przerażenia i z paniki zaczął biec w stronę lasu a nie do jaskini rodziców.Najważniejsza teraz była strategia.Ja i Max poradzimy sobie bez trudu z wilkiem ale ten może zrobić coś szczeniakowi.Ustaliliśmy ,że okrążę ten skrawek lasu i z drugiego końca wywabie wilka z jego ''kryjówki'' a w tym czasie Max uratuję z kolców tego biedaka.Jestem bardzo szybka więc myślę iż uda mi się zgubić wilka w trakcie pogodni.Po paru minutach znalazłam się na drugiej stronie lasu.Max czekał tylko aż zawołam wilka i ten zacznie mnie gonić.Po chwili tak się stało.Wilk na mój widok się zdenerwował i zaczął pogoń.W tym czasie Max bez problemu uwolnił szczeniaka.Wziął go na plecy i popędził w stronę Furii i reszty ja zaś zdążyłam uciec wilkowi.Znalazłam się niedaleko pastwisk więc szybko pobiegłam do Max'a i reszty sfory.Gdy dotarłam do celu zastałam uradowanych rodziców i szczeniaka badanego przez medyka.Niedaleko nich stał Max który kierował się w moją stronę...
<Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz