Minęło kilka dni. Czułem się coraz lepiej. Mimo to rany po walce z niedźwiedziem wciąż bolały. Nie chciałem jednak żyć dłużej w jaskini Rumby. Nie chciałem siedzieć jej na głowie.
Był wczesny ranek kiedy obudziło mnie śpiewanie ptaków. Szkoda, że nie da się ich jakoś uciszyć. Najbardziej podczas ruchu bolał mnie rozszarpany bok. Teraz był już tam tylko strup. Sierść zaczynała powoli odrastać i przykrywała rany. Rumby nie było w jaskini. Pewnie poszła zapolować. Wyszedłem na świeże powietrze. Nigdy nie widziałem wiosny. Jaka ona piękna. Tyle zieleni, ale jeszcze gdzieniegdzie widać było resztki śniegu. Chciałem zapolować jednak zdążyła wrócić suczka. Eh...
- A ty gdzie się wybierasz? - zapytała z uśmieszkiem.
- Ja? Ja chciałem tylko zapolować. - jęknąłem. Trochę się jej bałem... Ale tylko trochę. Gdy tylko chciałem wyjść na dwór zatrzymywała mnie i kazała wracać. Uśmiechnąłem się.
- To dobrze, bo ja również miałam to zrobić. - rzekła. Poszliśmy razem. Chodziliśmy po lesie w ciszy szukając zwierzyny. Nie wiedziałem na co będziemy polować. Ta cisza mnie dobijała. W końcu zacząłem rozmowę.
- Wiesz... Mogę zapolować na niego z tobą? Czuję się już lepiej. - powiedziałem. Rumba choć niechętnie zgodziła się. Uśmiechnąłem się.
< Rumba? Nie wiem czy udało mi się to rozkręcić ☻ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz