Byłem z Furią na spacerze. Pokazała mi ona sąsiadujące z nimi psy. Jak się okazało byliśmy wiele, wiele kilometrów od Crazy Dogs. Przebywaliśmy w sforze o nazwie Freedom Dogs. Jak się okazało psy były tam naprawdę miłe i pomocne. Zaopiekowały się nami mimo tego, że nas nie znały. Nie wiem czy CD przyjęłoby inne psy z takim entuzjazmem. Furia nie słysząc mojego zapytania spytała:
-I jak smakowało?
-Jasne! -odparła radośnie Mary
-Bernie naprawdę się postarał. Wrócił nad obozowisko i chwycił kilka rzeczy dla ciebie. Ludzi już tam nie było, chyba zobaczyli trupa i zwiali. -oznajmiłem -Ja też z nim poszedłem. Zajumałem im koc.
Sunia lekko się zaśmiała.
-Chyba się komuś nie udało śniadanie walentynkowe- zaśmiała się Furia.
-No raczej. -potwierdziłem.
Wtedm, kiedy sobie gaworzyliśmy, a Mary zżerała śniadanie do jaskini wszedł Bernie targając za sobą wielkiego zwierza.
-Kochanie! Co to jest!- wydała okrzyk Furia
Bernie wypluł sierść i odpowiedział z radością:
-Zwierzaczek słoneczko. Taki prezent od serca.
- O jakiś ty miły...- rzuciła sarkastycznie.
-Upolowałem tego jelonka. Co mi będzie s*ał na terenach!
Wybuchnąłem śmiechem. Marika przeżuwając resztki tosta również się uśmiechnęła.
-Sądzę panienko, że zamiast jeść chleb, powinnaś spróbować prawdziwego nieba w gębie- polędwicy z jelenia. Pycha!
-Sądzę, że nie muszę. Jestem najedzona- Marika odpowiedziała sucho.
Wtedy usłyszałem małe kroczki. Wcześniej nie zauważyłem, że nora Berniego ma jeszcze jedną komorę. Z tego pomieszczenia wybiegło małe stworzenie. Radośnie sobie hopsało póki nie zobaczyło nas. Przeraziło się i stanęło jak wryte.
-Mama! Papa! Kto to! -zapytało krzycząc
-Spokojnie, to tylko nasi.. em... znajomi. -uspokoił szczeniaczka ojciec.
Młody podszedł niepewnie do nas obwąchując niepewnie.
-Dobrzy są.- stwierdziło.
Uśmiechnąłem się i powiedziałem:
-Jasne, że dobrzy.
-Mamuś!
-Co?- zapytała Furia.
-Idę się pobawić na pole. Mogę piłeczkę?
-Oczywiście. -odpowiedziała i podała synkowi zabawkę.
Mały wziął kulkę i chwycił kawałek mięsa, które upolował ojciec. Wyszedł z groty i poszedł w zabawę.
-Co za mały urwi...-urwała matka.
Nagle usłyszeliśmy dziki pisk, rozpacz! Szczenię wołało pomocy! Nie wiedziałem co robić! Ono tak przeraźliwie piszczało! Coś je zaatakowało!
<Mary? Co się stało ze szczeniątkiem? :O>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz