sobota, 28 lutego 2015

Od Va Opal - C.D. opowiadania

Pies zaprowadził mnie nad przepaść, a potem wzdłuż niej i z dół. Rozstaliśmy się nad rzeką, tą, którą kiedyś zwano Zgubną. Napiłam się jej wody, była chłodna, bardzo. Tak jak powietrze. 
- Świt - szepnęłam. - Możesz odejść Liro. Tu się rozstaniemy.
- Może przeprawię Cię na drugą stronę Pani? - zaproponował pies, ale odmówiłam. Weszłam za to powoli do brnącej wody.
Prądy w potokach łatwo wyczuć. Tyle ich... Powoli zagłębiałam się coraz bardziej. W końcu zaczęłam tracić grunt pod łapami. Odbiłam się od dna i płynęłam. Chciałam dotrzeć do drugiego brzegu, nie wiedziałam jednak gdzie on jest.
Wyczułam, że prąd, który teraz przecinam rozdziela się na dwie części... Skała! Zatrzymałam się i w ostatniej chwili chwyciłam odstający z wody głaz.
- Jeszcze kawałek Pani! - krzyknął Liro z drugiego brzegu. Odepchnęłam się od skały i wyczułam glebę. Teraz już spokojnie wyszłam z wody.
- Ile dam, żeby dostać wzrok! - westchnęłam już na drugim brzegu otrzepując się z wody. Kaszlnęłam głośno.
- P-pani? - usłyszałam głos z drugiego brzegu.
- Wynocha! Bo ktoś Cię zobaczy! - krzyknęłam na idiotę, a po chwili słyszałam jak ktoś (czyli Liro) biegnie po żwirze.
Byłam już tu. Tu, po drugiej stronie Zgubnej. W świecie moich przodków!

~Rano~

Słońce grzało już od dobrych trzech godzin. Otaczała mnie cisza. Groźna i przerażająca jak na terytorium tak licznej sfory. Jedyne dźwięki dobiegające do mych uszu do śpiew ptaków i podmuchy chłodnego wiatru. Ciągle miałam jednak wrażenie, że ktoś mnie obserwuje...
Nagle szelest zdradził obserwatora. Potem jego sapanie i gwizd powietrza w nosie... Obróciłam głowę w kierunku dźwięku. 
- Och! Ja niezdara - odezwał się melodyjny samiczy głos. - Zobaczyłaś mnie! Należysz do Sfory.
- Jesteś prawdziwa niezdarą skoro się odzywasz zamiast uciekać - zauważyłam*. - Na imię mam Opal i nie należę do żadnej sfory. Wędruję po świecie i szukam domu. Jednak nikt nie chce u siebie ślepego psa...
- J-j-jesteś ślepa? - jąkała suczka. - Gdybym wiedziała! Masz rację! Mogłam się nie odzywać! Nazywam się Susanne i mogę zaradzić twojemu problemowi. Max chętnie przyjmie cię w Crazy Dog's! Chodź za mną! Pójdziemy do niego!
Nagle przyszłą mi do głowy pewna taktyka. Tak... To genialne! Nie powiem im, że umiem sobie dobrze radzić bez pomocy.
- Nie widzę cię! - zawołałam do odbiegającej suczki.
- Och racja! - powiedziała zakłopotana Susanne. - Przepraszam już do Ciebie idę. Złap mój ogon i idź za mną.
Wykonałam jej polecenie i delikatnie chwyciłam jej ogon. Zabierze mnie do alfy, jednak nie mogę atakować teraz. Nazbieram ich zaufania. Gdy "ludzie" zabiją Maxa będą potrzebowali przywódcy. Ja zrobię wszystko by nim zostać.

<Sue? Będziesz tak miła i kontynuujesz mą opowieść?>

__________________________________________
zauważyłam* - Opal nic nie widziała. Zwróciła tylko uwagę na taki szczegół, czyli go "zauważyła"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz