Starsza kobieta pogłaskała nas, dała jakieś dziwne psie
przysmaki i odeszła.
-Dziękuję Quer… Nie wiem co by się ze mną stało gdyby nie ty…-
uśmiechnąłem się po czym przytuliłem sunię. Czułem, że mogę z nią szczerze
porozmawiać. A nawet, że mogę jej wyznać co czuję… Spojrzałem na nią po raz
kolejny, a ona uśmiechnęła się do mnie.
-W takim razie, wracamy?- spytałem. Quer potakująco kiwnęła głową. Ruszyliśmy w kierunku mej nory. Był to kawałek drogi, więc mieliśmy czas by spokojnie porozmawiać.
-Oby ci się polepszyło- powiedziała Quer.
-Spokojnie... Przecież nie umrę od jednego małego zadrapania- uśmiechnąłem się, pragnąc uświadomić Quer, iż jestem silnym psem i poradzę sobie z czymś takim.
-Małego zadrapania? Straciłeś przez to bardzo dużo krwi!- oburzyła się suczka.
-Ale na szczęście ty byłaś ze mną i nic mi się nie stało, prawda?- chciałem rozluźnić atmosferę. -Quer...- zacząłem.
-Tak?- uśmiechnęła się do mnie.
-Myślałaś może kiedyś... O jakimś poważnym związku?- spytałem. Nie chciałem dać po sobie niczego znać, ale cóż poradzić. Bardzo mnie to ciekawiło, a nie ukrywam, iż Quer mi się spodobała.
Quer?
Wena chyba została w kiblu...
Nie Hiro nie
OdpowiedzUsuń