Mam nadzieję, że Atlas jest tak godny zaufania, jakim się
wydaje… Pisklę zaskrzeczało głośno.
Chowam je tu już od dłuższego czasu, zdążyło nabrać masy i zdecydowanie urosło.
Przypomniało mi się pierwsze spotkanie z ptakiem.
~Retrospekcja~
Byłam nad Przepaścią. Sama nie wiedziałam dlaczego, po
prostu coś mnie tam uparcie ciągnęło. Podziwiałam orły latające nad wąwozem. Piękne,
majestatyczne ptaki szybowały na
wietrze. Niespodziewanie wiatr zadął silniej, a mocny podmuch strącił z kursu
uczące się latać pisklę. Młody ptak zaczął szybko spadać w kierunku rzeki. Matka rzuciła się za dzieckiem, lecz zanim zdążyła
je chwycić, wpadło z pluskiem do wody. Przerażona zbiegłam na sam dół (nie
pytajcie jak to zrobiłam xd). Samica krążyła nad powierzchnią, jednak po chwili
oddaliła się, nie dając młodemu szans. Stałam na brzegu. Głośno odetchnęłam z
ulgą, kiedy z wody wynurzyła się mała, szarawa główka i wielkie, pełne strachu
oczy. Bez namysłu ruszyłam orlątku na ratunek. Rzuciłam się prosto w nurt, delikatnie
chwytając ptaka w zęby. Wyszłam na ląd, upewniłam się, że malec jest bezpieczny
i zaczęłam rozglądać za jego matką. Orlicy nigdzie nie było. Porzuciła swoje
dziecko, skazując je na śmierć.
Odezwał się mój instynkt macierzyński. Przeniosłam orlątko
na gałąź drzewa i zaczęłam je czyścić. Po chwili prezentowało się nienagannie.
Młode spojrzało na mnie i otarło się o mój
pysk. Ten gest wywołał falę przyjemnego ciepła w moim sercu. Ruszyłam z
pisklęciem na plecach na poszukiwanie odpowiedniej jaskini. Znalazłam idealną –
niedaleko, dobrze ukrytą, po prostu świetną! Ptak od razu zadomowił się w swoim
nowym domu.
~Powrót~
Uradowany ptak latał nad Rzeką Zguby. Wyrósł na silnego,
młodego… bielika.
Pies zrobił wielkie oczy.
-Skąd to wiesz?
W odpowiedzi sprezentowałam mu mój skarb.
W książce znajdował się dokładny opis gatunków żyjących w
Polsce i na całym świecie.
Potem podziwialiśmy mojego podopiecznego w akcji. Bielik
zanurkował pionowo. W ostatniej chwili poderwał się znad powierzchni wody,
trzymając w szponach rybę. Rzucił zdobycz pod moje łapy, jednak ja z uśmiechem
podsunęłam mu ją z powrotem.
-Traktuje cię jak matkę – powiedział Atlas patrząc mi w
oczy. Wyszczerzyłam zęby w odpowiedzi – Ma jakieś imię?
Dokładny opis gatunku. |
-Nie, chyba nie ma – spojrzałam na psa niepewnie.
-W takim razie koniecznie powinnaś mu je nadać! To jeszcze
bardziej zacieśni więź między wami, uwierz mi.
Nie chciałam się aż tak bardzo przywiązywać do ptaka. Eh… To chyba już się stało… On kiedyś
odleci, a ja zostanę.
-Niech będzie… Od teraz nazywasz się Bueno.
Poinformowałam Bielika, a ten zaskrzeczał radośnie w
odpowiedzi. Razem z Atlasem przeglądaliśmy książkę przez jakąś godzinę. Nie zauważyliśmy nawet, kiedy minęło południe.
Bueno siedział na kamieniu, przyglądając nam się w milczeniu. Nagle gwałtownie wystartował i wzbił się wysoko w powietrze. Uniosłam głowę do góry, jednak oślepiło mnie jasne słońce. Straciłam ptaka z oczu.
-Bueno! - krzyknęłam - Wracaj!
Odczekałam chwilę, ale Bielika nigdzie nie było widać.
-Chyba poleciał tam - Pies wskazał łapą skalisty pagórek. Udaliśmy się w tamtą stronę, cały czas nawołując.
Po lewej mignęło coś brązowo-białego. Jest! Um, to tylko kamień i resztki śniegu. Kontynuowaliśmy poszukiwania, ale Bueno jakby wyparował. Co chwila wydawało mi się, że widzę mojego podopiecznego, jednak za każdym razem czekał mnie zawód.
-Powinniśmy się rozdzielić - powiedziałam zaniepokojona do Atlasa.
-Nie wiem czy to dobry pomysł - Wilczak nie wyglądał na przekonanego.
-A masz jakiś lepszy? Chętnie posłucham - mój głos delikatnie drżał. Nie sądziłam, że aż tak zależy mi na Bueno, ale w końcu wychowywałam go jak własne dziecko.
-Ty idź do Blue Cove, a ja wrócę nad Przepaść. Może Bielik zatęsknił za domem?
-Powinniśmy się rozdzielić - powiedziałam zaniepokojona do Atlasa.
-Nie wiem czy to dobry pomysł - Wilczak nie wyglądał na przekonanego.
-A masz jakiś lepszy? Chętnie posłucham - mój głos delikatnie drżał. Nie sądziłam, że aż tak zależy mi na Bueno, ale w końcu wychowywałam go jak własne dziecko.
-Ty idź do Blue Cove, a ja wrócę nad Przepaść. Może Bielik zatęsknił za domem?
***
Nad Rzeką Zguby nie widziałam żadnych śladów ptaka. Zaczynałam się coraz bardziej denerwować. Gdzie on jest? Zbliżyłam się do krawędzi urwiska. A co jeśli spadł? Pełna obaw o to, co zobaczę na dole, nachyliłam się nad Przepaścią. Wąwóz ciągnął się wiele metrów w dół, więc aby dostrzec dno musiałam wychylić się jeszcze bardziej. Nagle ziemia zaczęła usuwać mi się spod łap, zaczęłam się pośpiesznie cofać, co tylko pogorszyło sytuację. Już miałam spadać - przed oczami stanął mi obraz mojego ciała roztrzaskanego na skałach...
Silne szpony, mocno zaciskające się na moim ogonie zapobiegły upadkowi, wciągnęły mnie z powrotem na twardy grunt. Upadłam, dysząc ciężko. Dopiero teraz dotarło do mnie, że otarłam się o śmierć. Obróciłam się, aby zobaczyć mojego wybawcę i ujrzałam...
-Bueno! - krzyknęłam. Przyskoczyłam do Bielika i mocno go przytuliłam.
Uratował mi życie.
Atlas? Jeśli masz ochotę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz