-Jak ją nazwiesz? - zapytał Arthur patrząc jak siano znika w błyskawicznym tempie, pochłaniane przez świnkę.
-Hmm... Masz jakiś pomysł? - nic nie przychodziło mi do głowy.
-Może... Dyzio?
-Żartujesz? - spojrzałam na psa z rozbawieniem - Lepiej ja się zajmę wymyślaniem imienia, a ty sprawdź czy nic się tutaj nie czai - wskazałam w głąb groty. Pies poszedł w tamtym kierunku a po chwili krzyknął:
-Czysto!
Przeniosłam zwierzątko dalej od wylotu jaskini, przez który do środka wlatywało zimne powietrze i położyłam na małej półce skalnej.
-Potrzebujemy czegoś miękkiego, żeby było jej ciepło - stwierdziłam - Mam pomysł! Upolujemy zająca - jego skóra nada się idealnie!
Cookie ;3 |
-Czy mógłbyś oddzielić futro od mięsa? Ja w tym czasie pójdę zobaczyć co z maleństwem...
Oddaliłam się w stronę jaskini, w której został nasz podopieczny. Wkrótce dotarłam na miejsce. Świnka nadal siedziała przy resztkach sianka.
-Cześć malutka... - powiedziałam czule - a właściwie malutki... - poprawiłam się. To był samczyk.
Wrócił Cheeba ze skórą w pysku. Umościłam na półce wygodne posłanie i położyłam w nim malucha. Przy okazji poinformowałam psa o płci zwierzątka.
-Czyli to Pan Świnek - skwitował z uśmiechem.
-Przedstawiam ci Cookiego - powiedziałam radosnie.
Arthur?
Hehehe ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz