piątek, 27 lutego 2015

Od Va Opal

Wzrok. Zmysł, którego łaskawy Los mnie pozbawił. Niby życie bez oczu jest niemożliwe... Ja temu nie wierzę. Mam przecież inne zmysły. Jest słuch, węch, smak i dotyk. Gdyby ich nie było... wtedy już bym nie żyła... Ale czy tak czy siak - żyje i sobie radzę, a tylko to się liczy.
Idę teraz... lasem... tak. To pachnie jak las. I te dźwięki i smak powietrza... Oraz gleba! To na pewno jest las! Mój dom... I dom mojej sfory. Ciekawe czego chce ten włóczęga Liro? Gdybym tylko mogła go zobaczyć... Ponoć chce czegoś dobrego, dla nas. Czy mogę mu wierzyć? Niby nie kłamał, ale zawsze mogłam się pomylić. Muszę być ostrożna.
Liro kazał mi przyjść o północy na pewną leśną polanę. Miałam ją znaleźć dzięki kilku wskazówkom:
1. Gleba pokryta jest gęsto mchem.
2. Na polanie stoi wielki głaz.
3. W okolicy unosi się zapach zajęcy, ponieważ lubią one tą polanę.
Idę więc śladem zapachów zajęcy. Jest noc. Wiem to, mimo iż zawsze otacza mnie ciemność. Słyszę ją. W nocy słychać dźwięki niesłyszalne za dnia. Hukanie sów, piski nietoperzy... i wycie... Wycie? To chyba sygnał!
Zmierzałam szybkim krokiem w stronę dźwięku. W końcu wyczułam pod łapami miękki puch mchu. Ucieszyłam się.
- Liro? - spytałam słysząc czyiś oddech obok.
- Tak Va Opal - powiedział pies. Jego sapanie dobiegało teraz prawie z ziemi. Kłania mi się.
- Czemu mnie wezwałeś? - spytałam wyniosłym głosem, godnym alfy.
- Może usiądźmy - zaproponował. - Ja oczywiście za Twym pozwoleniem Pani.
- Doskonały pomysł. Siadaj - powiedziałam siadając obok psa.
- Wiesz Pani, tam, za drzewami... - zaczął ale mu przerwałam.
- Nie widzę głupcze! - krzyknęłam na niego.
- Och tak, racja - powiedział pies. - Przepraszam Pani. Nie chciałem Cię urazić...
- Skończ już! Przejdź ponownie do rzeczy.
- Tak, tak... Więc niedaleko stąd jest Przepaść Zagubionych, a za nią, dalej znajdują się ziemie, które kiedyś należały do nas.
To były wspaniałe wieści! Po tylu latach... W końcu mi się udało! Znalazłam swój dom! Jestem tak podekscytowana, jednak nie daję tego po sobie poznać. Zwłaszcza, że Liro mówi dalej.
- Niestety te cudowne ziemie zostały przejęte przez tych plugawych uzurpatorów! Bezczeszczą nasze piękne ziemie i obrzydzają je nazywając tereny Serai terenami Szalonych Psów!
- Muszą być naprawdę szaleńcami, skoro śmieli się tak nazwać - stwierdziłam zadzierając nosa. - Co planujesz więc zrobić?
- Za pozwoleniem Pani - skinęłam głową zezwalając. - Proponuję abyś dostała się w ich szeregi i zabiła ich alfę. Wtedy ich cały system się rozpadnie.
- Pragniesz bym została mordercą - zauważyłam. - Jednak podoba mi się ten tok myślenia. Jednak jest niepełny. Nie zniszczę sfory, a ją przejmę. Nie zabiję alfy, a zniewolę.
- T-tak Pani, ale śmiem zwrócić uwagę na liczbę jego sług. Obserwuję Crazy Dogs od dawna. Są liczni i silni. Widziałem jak członkowie tej sfory powalają gigantów jednym uderzeniem w bok! Boję się o Ciebie Pani. Czyż nie bezpieczniejsze będzie zabicie dyskretnie alfy i ucieczka?
- Śmiesz podważać moje rozkazy?! - warknęłam.
- Nie Va Opal...
- Dobrze. Zatem stosuj się do moich planów.

Ciąg dalszy nastąpi.

Takie "P.S." wczujcie się w fabułę, a poznacie Opal
z tej mrocznej i światłej strony.
Nie oceniaj książki po okładce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz