- Tak. To coś. - odwarknął Ramm.
Westchnęłam.
- Jak nie teraz, to później. - warknął R+, zabierając mysz.
Położyłam się w rogu.
....masywny Dog Niemiecki... |
- Lassen Sie es, wenn Sie es vorziehen, sie in Ruhe lassen!* - wykrzyknął. Po tych słowach poznałam go! Stary dobry kumpel z Niemczech, Trouble! Trou przyjął pozycje do walki. Ramm prychnął na Doga i ustawił się do wali naprzeciwko niego. Zaczęli się okrążać. R+ zrobił pierwszy ruch. Skoczył z nienawiścią na Trou'a. Ten uderzył go głową w brzuch. Walka była wyrównana, lecz Trou chyba wygrywał. Gdy R+ zajmował się psem, ja próbowałam otworzyć klatkę.
- Jest! - szepnęłam i wyszłam z klatki. Zagwizdałam i Trou wraz ze mną uciekliśmy z tego miejsca.
Gdy byliśmy już daleko, popatrzyłam na Doga. Miał dużo ran.
- Chodź, znajdźmy bezpieczne miejsce. - powiedziałam.
- Bezpieczne, czyli? - zapytał Trouble.
- Takie, gdzie R+ nas nie znajdzie. - westchnęłam. - Mamy u niego wyje*ane...
Po niedługiej chwili znaleźliśmy małą piwniczkę. Zaczęłam oglądać rany psa.
- Nie wygląda to za ładnie. - westchnęłam. - Jednak wiem, gdzie szukać lekarstwa. Zaczekaj tu.
Wyszłam z piwniczki. Zaczęłam zbierać zioła. Powróciłam do piwnicy i przyłożyłam zioła do ran na ciele Doga. Pies jęknął.
- Przepraszam, ale to potrzebne... - westchnęłam.
Gdy wszystkie rany były odkażone, ujrzałam, że przez szpary drzwiczek od piwniczki dochodzi coraz mniej światła. Ułożyłam się w rogu i zaczęłam mówić śpiewnym głosem:
"Kiedy Cię nie ma,
to jakby nagle zabrakło w moim życiu muzyki.
Kiedy Cię nie ma,
czas mnie straszy że przeminę,
że będę chwilą.
Kiedy Cię nie ma,
to jakby niebo miało się rozstać na zawsze ze Słońcem.
Kiedy Cię nie ma, dosyć mam wszystkiego
i chciałabym stąd na zawsze odejść.
Jak mam wyśpiewać,
jak wytłumaczyć,
że bez Ciebie mnie nie ma."
Trouble popatrzył na mnie ze smutkiem.
- Zakochałaś się, a on odszedł? - zapytał.
- Nie. Ten ktoś nadal tu jest. - popatrzyłam na Doga.
Trou się uśmiechnął.
To była wspaniała noc. Układaliśmy razem wiersze. Zaczęło padać. Trou poszedł po ogień. Rozpaliliśmy ognisko. Było tak przyjemnie...
(...)
Obudziłam się słodko. Ziewnęłam i przeciągnęłam się.
Ja... ja nie byłam w piwniczce. Byłam w klatce! Czy to tylko sen? Czy Trou nie przyszedł mnie ocalić od Rammsteina?Nagle zobaczyłam R+.
- Jeszcze jeden taki wybryk, a już nie żyjesz! - warknął.
Zobaczyłam martwe ciało Trou'a...
- O boże! - zaczęłam łkać.
Zaczęłam płakać.
"Pomszczę jego śmierć, Rammstein pożałuje!" - myślałam, a R+ tylko się śmiał...
<Rammstein?>
------
*
Lassen Sie es, wenn Sie es vorziehen, sie in Ruhe lassen! - Wypuść ją, chyba, że wolisz bym wypuścił ją ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz