Przytuliłam mojego partnera, wkładając w ten uścisk cała swoją miłość.
-Spędźmy ten dzień razem – powiedziałam rozmarzona – Tylko
we dwoje, bez żadnych nowych członków do oprowadzania, czy innych obowiązków.
-Myślę, że to cudowny pomysł – zgodził się ukochany z
uśmiechem.
Ruszyliśmy przez las, nadal zachwycając się wiosennym
krajobrazem.
***
Udaliśmy się na Kwietną Łąkę. Mimo wczesnej wiosny, przestrzeń
dosłownie tonęła w kwiatach, nad którymi unosiły się kolorowe motyle. Widok był
iście sielankowy. Sama nie wiedziałam czemu, ale nagle zapragnęłam zanurzyć się
w morzu wielobarwnych płatków. Oczywiście to zrobiłam. Zniknęłam w gąszczu
łodyg i liści.
-Quer? – spytał Hiro nagle tracąc mnie z oczu. Wyskoczyłam z
roślinności prosto na niego. Przeturlaliśmy się kawałek, tak, że wylądowałam na
moim partnerze. Zaśmiałam się i liznęłam ukochanego w nos. Chwilę patrzyłam mu
w oczy, po czym zerwałam się na cztery łapy. Pies podniósł się zaraz po mnie.
-Gdzie idziemy teraz? – zamerdałam ogonem entuzjastycznie.
-Już ci się tu znudziło? – zapytał Hiro z szerokim
uśmiechem.
-Wiesz, że nie lubię długo siedzieć w jednym miejscu.
-Ale jesteśmy tu od jakiś pięciu minut, Milady – Ukochany
przytulił mnie. Czule otarłam się o niego pyskiem.
-No to co? – nie przestawałam szczerzyć kłów. Nagle
przypomniałam sobie, co miałam mu powiedzieć – Chodź ze mną!
Puściłam się biegiem przez las, co jakiś czas oglądając się
na psa. Zatrzymałam się dopiero przy
dębie rosnącym obok wejścia do naszej nory. Spojrzałam w górę i dostrzegłam
Bielika siedzącego na najniższej gałęzi.
-Bueno! – zawołałam, a ptak sfrunął na ziemię.
-To jest Bueno – przedstawiłam partnerowi mojego
podopiecznego – Chciałabym, żeby mieszkał na naszym drzewie.
-Nie będzie z tym najmniejszego problemu – od razu zgodził
się Hiro.
-Cudownie! W takim razie trzeba mu pomóc zbudować gniazdo! –
Bielik był jeszcze młody, nie odnajdywał się do końca w samodzielnym życiu.
***
mchu i strzępek szmat znalezionych w okolicach
miasteczka. Razem z Hiro skleciliśmy "luksusowe" gniazdo dla mojego przyjaciela.
Bueno od razu zadomowił się w nowym mieszkaniu.
-Czuję się jak spełniona matka po wychowaniu własnego
dziecka – powiedziałam przytulając się do mojego partnera. Przez głowę
przelatywało mi mnóstwo bezsensownych myśli, ale była taka jedna, która uparcie
nie dawała mi spokoju.
-Hiro… - zaczęłam niepewnie – co sądzisz o szczeniętach? –
nie chodziło mi o natychmiastowe zakładanie rodziny, po prostu byłam ciekawa zdania ukochanego.
-…
Hiro?
wirus brakoweny + chęci = to... coś ;-;
P.S. Jeśli ktoś nw, o co chodzi z Bueno to odsyłam do mojego Q6 ^-^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz