Parsknąłem złośliwym śmiechem.
- Hah. Ciekawy jestem, co mogłabyś mi zrobić. - prychnąłem.
Byłem od niej o wiele wyższy, a moje długaśne uszy jeszcze bardziej to zaznaczały. Od razu było widać, że miałem większe szanse... ale ja nie uderzyłbym Broken Heart.
- Jak już mówiłam: wolisz nie wiedzieć. - wycedziła. - A może wolisz walczyć?
- Nie jestem tchórzem. - warknąłem. - Nie biję suczek.
Tollerka wyraźnie miała mnie dosyć, zresztą ja również nie byłem zachwycony z powodu jej obecności. Postanowiłem zrobić jej tę przyszługę i pierwszy odejść. Wstałem i rzuciłem jej spojrzenie przepełnione irytacją.
Tollerka wyraźnie miała mnie dosyć, zresztą ja również nie byłem zachwycony z powodu jej obecności. Postanowiłem zrobić jej tę przyszługę i pierwszy odejść. Wstałem i rzuciłem jej spojrzenie przepełnione irytacją.
- Dobra, jak wolisz. Mogę stąd pójść. - mruknąłem, przybierając obojętny ton głosu.
- Naprawdę? - zdziwiła się i otworzyła szerzej oczy.
- Nie słyszałaś? - burknąłem. - Tak, idę sobie. I dobrze mi z tym. Żegnaj.
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w przeciwną stronę. Na szczęście Broken Heart nie próbowała mnie zatrzymać. Uniosłem głowę wysoko i nie obejrzałem się.
* * *
Przez resztę dnia dziwnie czułem się z tym, jak potraktowałem pierwszą napotkaną przeze mnie suczkę w Crazy Dogs. Zaraz... Jak to się nazywało? Wyrzuty sumienia? Z pewnością nie tak silne, jak po utracie Jo i Beatrice. No cóż, je dwie znałem dłużej. Jo od jej narodzin, a Beatrice przez kilka miesięcy. Broken Heart ledwie kilka minut.
Czemu to właśnie ona tak bardzo zapadła mi w pamięć?
Westchnąłem i zdecydowałem się jakoś to odkręcić. Chyba nie bardzo powinienem być zapamiętany przez nią w taki sposób.
Wyszedłem z jaskini, w której i tak nie miałem zamiaru zostać na długo. Pewnie i tak się przeniosę dosyć szybko, tak z przyzwyczajenia. Rozejrzałem się. Nigdzie jej nie było, zresztą nie liczyłem na to, że tu przyjdzie po wczorajszym incydencie. Postanowiłem zwyczajnie przejść się po terenach, nie rozpoczynać jakichś wielkich poszukiwań. Lepiej, żebym nie wzbudzał podejrzeń.
Nagle ją zauważyłem. Starałem się nie zareagować, ale to było silniejsze ode mnie.
- Witaj, ślicznotko. - powiedziałem z wymuszonym uśmieszkiem.
- A ty czego chcesz? - spytała, patrząc na mnie spode łba. - Już dość sobie porozmawialiśmy.
- Właśnie o to mi chodzi. - wytłumaczyłem. Suczka spojrzała na mnie nieukrywanym zdumieniem.
Próbowałem ukryć fakt, że ponownie mnie zirytowała, ale mi to nie wyszło. Wywróciłem oczami.
- Proponuję ci rozejm. - oznajmiłem.
- Słucham? - wytrzeszczyła oczy.
- Może zgoda? - przechyliłem łeb w prawą stronę, po czym postanowiłem sprecyzować moje pytanie. - Wiem, że zachowałem się chamsko, ale niestety, ja właśnie taki jestem. Yyy... przepraszam? - uniosłem wysoko "brwi", zastanawiając się, czy w ogóle zabrzmiało to przekonująco. Prawdopodobnie nie, ale to inna sprawa.
- Hmm... - zastanowiła się.
- Zgoda czy nie? - zniecierpliwiłem się. Uświadomiłem sobie, że popędzanie pewnie tylko pogorszy sprawę. Cóż, może jest szansa, że Broken Heart nie jest pamiętliwa... Byłoby dobrze... Spróbowałem się uśmiechnąć, najszczerzej, jak tylko umiałem.
Westchnąłem i zdecydowałem się jakoś to odkręcić. Chyba nie bardzo powinienem być zapamiętany przez nią w taki sposób.
Wyszedłem z jaskini, w której i tak nie miałem zamiaru zostać na długo. Pewnie i tak się przeniosę dosyć szybko, tak z przyzwyczajenia. Rozejrzałem się. Nigdzie jej nie było, zresztą nie liczyłem na to, że tu przyjdzie po wczorajszym incydencie. Postanowiłem zwyczajnie przejść się po terenach, nie rozpoczynać jakichś wielkich poszukiwań. Lepiej, żebym nie wzbudzał podejrzeń.
Nagle ją zauważyłem. Starałem się nie zareagować, ale to było silniejsze ode mnie.
- Witaj, ślicznotko. - powiedziałem z wymuszonym uśmieszkiem.
- A ty czego chcesz? - spytała, patrząc na mnie spode łba. - Już dość sobie porozmawialiśmy.
- Właśnie o to mi chodzi. - wytłumaczyłem. Suczka spojrzała na mnie nieukrywanym zdumieniem.
Próbowałem ukryć fakt, że ponownie mnie zirytowała, ale mi to nie wyszło. Wywróciłem oczami.
- Proponuję ci rozejm. - oznajmiłem.
- Słucham? - wytrzeszczyła oczy.
- Może zgoda? - przechyliłem łeb w prawą stronę, po czym postanowiłem sprecyzować moje pytanie. - Wiem, że zachowałem się chamsko, ale niestety, ja właśnie taki jestem. Yyy... przepraszam? - uniosłem wysoko "brwi", zastanawiając się, czy w ogóle zabrzmiało to przekonująco. Prawdopodobnie nie, ale to inna sprawa.
- Hmm... - zastanowiła się.
- Zgoda czy nie? - zniecierpliwiłem się. Uświadomiłem sobie, że popędzanie pewnie tylko pogorszy sprawę. Cóż, może jest szansa, że Broken Heart nie jest pamiętliwa... Byłoby dobrze... Spróbowałem się uśmiechnąć, najszczerzej, jak tylko umiałem.
Broken Heart?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz