środa, 25 lutego 2015

Od Maxia CD Mariki

Nagle poczułem zamęt w głowie i potworny ból. Z tego co pamiętam- upadłem. Gdy się ocknąłem na ułamek sekundy poczułem, że jestem niesiony przez potężne barki. Chciałem strącić się z grzbietu ''wierzchowca'', ale nie miałem siły. Musiałem poddać się mimowolnemu ruchowi. 
Znów straciłem przytomność. Zaczął się sen. Śniło mi się wielkie pole kukurydzy. Nie wiedziałem, jakie to ma znaczenie. A może byłem niesiony przez takie pole? Ale raczej wątpię- w końcu jeszcze zima czasem daje się we znaki. 
http://img3.garnek.pl/a.garnek.pl/000/131/131270_800.0.jpg/lisia-nora-od-srodka.jpgObudziłem się w dziwnym miejscu. Było bardzo zimno, chociaż płonął ogień. Wstałem. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Znajdowałem się w jaskini... nie nie w jaskini, ale w norze. Najprawdopodobniej borsuczej, ale bardzo dużej. 
Pode mną leżała skóra, chyba jelenia. Obok tlił się ogień, a jego dym ulatywał przez małą dziurę w ''suficie''. Kto mądry rozpala ognisko w norze?! A może to nie była nora? A podziemne mieszkanie?
Wkrótce odzyskałem w pełni świadomość. Zobaczyłem, że koło mojego posłania leży Marika. Była ranna. Spała. Tak słodko wyglądała mimo ran, które miała na ciele!  Ale miejsce, w którym byłem nie było jaskinią Mary. 
Na ścianach nic nie wisiało. Nora była obskurna, hmm.. może nie obskurna, ale na pewno nieprzytulna.
Głowa mnie bolała. Nie mogłem nic zrobić, położyłem się na posłaniu.
http://www.bernardyny.wortale.net/pliki/Klap,%20dalej%20nie%20id%C4%99.JPGW drzwiach nory zawitał pies.
-Kim jesteś?!- warknąłem podnosząc się ze skóry.
Wyszczerzyłem kły.
-Maxiu, spokojnie! Nie bój się!- rzekł pełen uspokojenia.
-Skąd znasz moje imię?!- fuknąłem ponownie obnażając zęby.
-Marika mi powiedziała. 
-Co ja tu robię?! Co ona tu robi?!
-Mówiłem... spokojniej- dodał uspokajając mnie znowu.-Jak co dzień poszedłem polować. Natrafiłem na to obozowisko, nie lubię ludzi, uciekałem i jakoś natrafiłem na was. Marika, trochę oszołomiona opowiedziała mi, że szukacie sfory, trafiliście na tych wrednych ludzi i chcecie wreszcie wrócić. Ona była ranna, a ty nieprzytomny, więc pomyślałem, że przenocuję was u mnie. Mam dużą norę, dzisiaj ją jeszcze trochę rozkopałem, więc nic nie stoi na przeszkodzie, byście tu spędzili noc. 
Ucieszyłem się, że pies nie miał złych zamiarów, wręcz przeciwnie. 
-Jestem Bernie - dodał. 
-Miło mi cię poznać. -podałem psu łapę. -To ty mnie niosłeś na plecach? -zapytałem
-Nie, niosła cię moja partnerka, Furia.
-Ciekawe imię- zaśmiałem się.
-Imię nic nie świadczy, to oaza spokoju. 
Uśmiechnąłem się i położyłem na posłaniu. Bernardyn znów wyszedł z jaskini.  Spojrzałem na Mary. Biedna leżała nieprzytomnie i to z mojej winy. 
http://tollers.pl/wp-content/uploads/2013/08/pies_w_gorach_4.jpgPołożyłem głowę na łapach i zacząłem rozmyślać, kiedy Marika otworzyła oczy. 
-Co się stało?- zapytała oszołomiona. 
-Nic... znaczy się zderzyliśmy się, jesteśmy u Berniego.
-Co? Jakiego Berniego?!
-Pies, który zapewnił nam tu schronienie ma na imię Bernie. Ten bernardyn. 
-Aaaaa!- ocknęła się
Potem znów zasnęła. Ja róznież przysypiałem.
-Śpij spokojnie- powiedziałem będąc między jawą a snem.

<Mary?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz