- Co to? - spytałam jeżąc sierść i unosząc uszy.
- W-wilki - szepnęła Katja. - Mama nam mówiła, pamiętasz? Może wrócimy?
- Dobra - odpowiedziałam i powoli zaczęłyśmy biec z powrotem do domu.
Chyba zabłądziłyśmy. Nie widziałam jeszcze tych małych świerków! Ciągle mam do tego wrażenie, że coś nas obserwuje. Zapuściłyśmy się w tereny, których nam nie pokazali rodzice. Zaczął wiać mocny wiatr. Po chwili z nieba zaczęły spadać białe kropki. Gdy się je dotknęło szybko znikały, a na sierści zostawała ta, no... Woda! Zrobiło się bardzo zimno, a te kropki wpadały do oczu. I znów dało się słyszeć wycie...
Byłyśmy zmęczone, zimno nam było. Upadłam na ziemię.
- Su! - krzyknęła Katja podchodząc do mnie.
- Ja... Już nie dam rady - zaskrzeczałam. - Łapy mnie bolą, zimno mi... Chcę do mamy!
Siostra mnie przytuliła. Nie była cieplejsza. Nagle usłyszałam warknięcie, kolejne. Po chwili otoczyły nas trzy dziwaczne psy. Jeden czarny, drugi szary, tak samo trzeci. Wpatrywały się w nas, a my kuliłyśmy się przy ziemi. Nagle do psów podszedł inny, biały. Spojrzał na mnie i siostrę z góry. Wydał cichy pomruk...
~Potem~
Bawiłam się właśnie z jednym z synów Loony. Ta miła wilczyca nas ocaliła i zabrała w bezpieczne miejsce. Ten "śnieg" strasznie mnie denerwował! Teraz jednak jesteśmy bezpieczni wraz z szóstką dzieci białej wilczycy. Ten, z którym się bawię ma na imię Atlia Junior. Loona powiedziała mi, ze kiedyś będzie rządził wilkami. Chyba, że ktoś go zabije. Słyszałam już to słowo. Mama mówiła mi i mojemu rodzeństwu, że naszą siostrę - Aişe zabito. Oznacza to, że ktoś zniknie i już nie wróci.
Z Juniora bardzo dobry przyjaciel. Znam go kilka minut, a już świetnie się dogadujemy. Miła też jest Izzy. Jest jedną z pięciu córek, jest też ponoć najstarsza z miotu. Jak Chariclo Arganthone... Pozostałe to Maya, Loona II, Ceceli i Mela.
- Macie rodzeństwo? - usłyszałam po chwili Loonę II mówiącą do Katji.
- Mojego bliźniaka i siostrę, a co?
- Jacy oni są?
- Dziwni - odpowiedziałam. - Valentino może być cały dzień myty, a C.A. cały dzień patrzeć w sufit!
- Naprawdę tak myślisz? - usłyszałam za plecami głos C.A. i mało co nie zemdlałam. Przyszła nasza cała rodzina. Mama i tata zaczęli rozmawiać z Looną, a moi brat i siostra zbliżyli się do nas.
<Rodzeństwo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz