- Lepiej żebyś mówił dużo niż wcale. - uśmiechnęłam się.
- Racja. - odparł. - Ale i mimo wszystko daję Ci dojść do głosu, może opowiesz coś o sobie?
- Hmm... - zamyśliłam się. - Pierwsze tygodnie mojego życia, były dość burzliwe, zmienne. Raz szczęście, raz smutek, ale tak bywa. Urodziłam się na ulicy. I wiesz co? Było mi tam dobrze. Miałam mamę, tatę i rodzeństwo. Niestety ludzie wszystko zniszczyli. Moja rodzina trafiła do schroniska, rodzice tam zakończyli żywot, a rodzeństwo rozproszyło się po świecie. Często zastanawiam się gdzie są, czy żyją, czy są szczęśliwi... - w tym momencie mój głos się trochę załamał, ale ciągnęłam dalej. - Mimo wszystko, tych wszystkich przykrości czekałam na szczęście, miałam nadzieję, że szczęście do mnie przyjdzie. W końcu przyszło, przygarnęła mnie miła starsza pani. Była bardzo dobrym człowiekiem, najlepszym jakiego spotkałam. Po jakimś czasie zmarła, a ja uciekłam tu... Tak wiem przynudzam trochę. - leciutko się uśmiechnęła w kierunku Hira.
- Nie... Twoja historia jest warta uznania. Zakładam, że na twoim miejscu wielu by zwątpiło w szczęście. - odwzajemnił uśmiech.
- Eh... - spojrzałam na niego. - Jak myślisz co stało się z moim rodzeństwem?
- Jeśli byli tacy jak ty, są szczęśliwi i żyją dalej. - odparł.
- Dobra dosyć przynudzania! - rzuciłam szybko zmieniając temat i podbiegłam do przodu, tam poczekałam na Hira. - Zróbmy coś, cokolwiek! - szeroko się uśmiechnęłam.
- Yyy... Ale co? - powiedział lekko zmieszany.
- No można robić tyle rzeczy! Śnieg, lód, śnieżki! - mówiłam z entuzjazmem w głosie, ale Hiro chyba nie był zachwycony. - No chyba, że nie chcesz... - powiedział cicho, schylając głowę.
<Hiro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz