Jęknąłem w duchu.
- Jakim cudem? Co ja takiego zrobiłem? - spytałem, unosząc pysk w górę, szukając na niebie bezskutecznie jakichkolwiek znaków - Dlaczego?!
Sode również nie wyglądała na specjalnie zachwyconą naszym spotkaniem.
- Jeśli teraz znów się rozejdziemy to oznacza, że za dziesięć minut spotkamy się po raz kolejny? - odezwała się, kręcąc pyskiem - Ktoś chyba na nas rzucił jakieś zaklęcie
Nigdy nie wierzyłem w magię, jednak w tym momencie byłem skłonny uwierzyć we wszystko. Westchnąłem.
- Nie wiem jak ty, ja idę nad jakąś rzekę czy coś... - powiedziałem, idąc już
Dobiegł mnie jęk rozpaczy i zrezygnowania. Nie odwróciłem się. Spodziewałem się, jaka będzie odpowiedź
- Ja też idę! - odparła.
Ruszyła kilkanaście metrów za mną. Całą drogę ignorowaliśmy siebie.
(Sode? jakieś takie bez sensu wyszło xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz