- Pobiegne po pomoc w sensie po Lavende - biegłam już z prędkością światła
- Ja poczekam - powiedział jakby miał zaraz umrzeć
Biegłam cały czas z taką samą prędkością do Lavendy którą właśnie minełam.
- Lavend czekaj - powiedziałam zdyszana
- Tak - powiedziała
- Jasper jest ranny w łape - krzyknęłam
- Dobra musisz mi przynieść magiczną paproć z lasu - powiedziała i pobiegła w strone Jaspera.
Zbierając paproć zauwarzyłam las w którym byliśmy Lavendy jeszcze nie
było ale były wilki pewnie wyczół krew. Wyskoczyłam z za krzaka i
rzuciłam się na jednego. Lavenda przybiegła i próbowała mi pomóc
naśladując. Ugryzłam wilka w kark a on zwiał reszta też.
- Jasper wszystko okay? - zapytałam ze zmartwieniem
- Wszystko ok. Nic mi nie zrobiły bo ty przybiegłaś - uśmiechnął się
- Lavenda z opatrzysz mu tą łape - poprosiłam
- Masz tą paproć ? - zapytała
- Tak. Masz - powiedziałam
Lavenda zaopatrzyła łape Jaspera i pobiegła do kogoś innego.
- Pomoge ci - powiedziałam do Jaspera
Jasper wstał i podtrzymał się na mnie ja przez całą droge pomagałam mu
iść. Gdy dotarliśmy do jego jaskini zaprosił mnie do siebie.
- Podasz wode - zapytał
- Pewnie - odpowiedziałam i podałam wode
- Zostaniesz tu? - zapytał
- No moge - odpowiedziałam i usiadłam obok
Opowiadaliśmy jeszcze sobie i zasnęliśmy.
<Jasper? Wena powraca>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz