- No to w drogę - oznajmiłam. Trochę żałowałam, że nie spędziłam więcej czasu nad jeziorem, ale przecież nigdzie mi ono nie ucieknie.
- A właściwie to dokąd idziemy? - spytał Dance. Uśmiechnęłam się tajemniczo
- Do Prastarego Doradcy. Jeśli ktoś może odpowiedzieć na jakiekolwiek dziwne pytanie to tylko on. Czy raczej ono. - poprawiłam się - W końcu to drzewo.
- Chyba ktoś mi o nim wspominał. - zauważył pies. Przez resztę drogi rozmawialiśmy o czym się dało. Wciąż było ciemno więc nie widziałam dobrze oczu Dancelot'a. Nie jestem pewna czy myślał o czymś jeszcze, ale uznałam, że nie będę w to wnikać. Dotarliśmy do drzewa, kiedy zaczęło świtać. Podeszłam bliżej i spojrzałam w górę. Przez rozchylone gałęzie, prześwitywały pierwsze promienie słońca. To zdecydowanie najlepsze miejsce, jeśli ma się ochotę pobyć przez chwilę sam na sam ze swoimi myślami. Odwróciłam się w stronę Dance'a
- Jeśli ktoś ma jakiś problem często tu przychodzi. Oczywiście drzewo wciąż pozostaje drzewem, nawet jeśli ma wiele, wiele lat, ale jest tu coś wyjątkowego. - uśmiechnęłam się do Dancelot'a - To twój sen, więc to ty otrzymasz odpowiedź. I pamiętaj, musisz być cierpliwy. - pies kiwnął głową i podszedł bliżej. Ja zaś odeszłam kilka kroków i przysiadłam po drugiej stronie drzewa. Oparłam się o pień i wsłuchałam w szum drzew. Mimo woli pomyślałam o White'cie. Tęskniłam za nim, a Dance w jakimś stopniu bardzo mi go przypominał...
<Dance? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz