-Kim jest tamto, co mnie wyminęło?- zapytałem Rambo.
-Psem.
-Jakim?
-Suczką?
-Jaką suczką?!- poirytowany warknąłem
-Taką, która żyje, oddycha...
Posłałem mu groźne spojrzenie.
-Rambo, kuźwa!
-Nie denerwuj się kolego. To pies, który postanowił dołączyć. A któż inny miałby to być?
-A skąd mam wiedzieć?- prychnąłem. -Tak tylko pytam, panie kolego.
Usiadłem i zacząłem obserwować oddalającą się sukę.
-Nie wygląda na miłą.
-Zgodzę się. Ale chyba nie bez powodów chciała zostać zabójczynią? Co nie?
-Fakt.
Rambo odszedł wraz z Sinon. Zostałem sam. Z nudów zacząłem niuchać. O dziwo poszedłem za śladami tajemniczej suczki. W końcu z nosem w ziemi trafiłem na drzewo. Drzewo, pod którym spała sunia. Leżała jakby zabita. Była bardzo wychudzona, jej skórę o mało co nie przebijały kości. Zastanawiałem się- jakim cudem ona potrafiła dojść aż do nas? Widać było, że pokonała wiele męczących kilometrów. Jej ciało pokrywała gruba warstwa błota i brudu, który aż odstraszał. No powiem tyle- nieciekawie.
Postanowiłem troszkę jej pomóc i zrobić jakiś mały, dobry uczynek w tym dniu. Postanowiłem zapolować.
Zakradłem sie w krzaki i zaczaiłem się. Po chwili zobaczyłem zająca, który nie zdawał sobie sprawy, że o 2 metry dalej czeka na niego śmierć. Bez wahania rzuciłem sie na niego.
Po chwili zdyszany niosłem dumnie w pysku małą zdobycz, którą wyplułem pod nogi psa.
Sunia sie obudziła.
-Co to jest?!
-Jedzenie- odpowiedziałem.
-Nie potrzebuję twojej łaski. Daj sobie siana.
-Nie musisz być taka niemiła. Zjedz, bo nie za dobrze wyglądasz. -szturchnąłem nosem królika wprost pod pysk suczki.
<Azure? :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz