- Jasne, czemu nie. - odparłam spokojnie. Kiedy usłyszałam jak ktoś zakrada się w krzakach nie sądziłam, że spotkam Manekiego.
- Świetnie. A masz może jakiś pomysł na miejsce gdzie moglibyśmy zapolować?
- Byłeś może nad Leśnym Wodospadem? - spytałam po chwili namysłu
- Nie jeszcze nie. - odparł pies
- W takim razie chodźmy tam. - zaproponowałam - To dosyć daleko, ale widok jest zniewalający. No i oczywiście można tam znaleźć mnóstwo zwierząt. To podobno miłe miejsce.
- Podobno? To znaczy, że tam nie byłaś? - zdziwił się Neko. Pokręciłam przecząco głową
- Osobiście nie, ale Lily była tam jakiś czas temu. - odparłam - Opowiadała mi jak tam było. Chciałam się tam wybrać w ciągu kilku najbliższych dni, ale skoro nadarzyła się okazja... - uśmiechnęłam się do psa. Po dłuższym czasie w końcu dotarliśmy nad Leśny Wodospad.
- Lily miała rację. Tu jest pięknie - westchnęłam
- No ale dosyć podziwiania tych widoków. Zapomniałaś, że jeszcze nie jedliśmy śnidania? - przypomniał mi pies
- No tak. Wyleciało mi z głowy.
- Jestem głodny jak wilk.
- Błagam nie wspominaj mi teraz o wilkach - pokręciłam gwałtownie głową
- No tak. Wybacz Sode - zmieszał się Neko.
- Nie nie przejmuj się. Po prostu... Mike mi za to jeszcze zapłaci. - powiedziałam zdenerwowana. Podczas polowania jednak znów zapomniałam o wczorajszym dniu. Uśmiech wrócił na mój pysk. Wspólnie udało nam się zapolować na wielkiego jelenia. Usiedliśmy nad małym wodospadem i zaczęliśmy jeść. Kiedy skończyliśmy posiłek, podniosłam się na cztery łapy.
- Idziemy? - spytałam. Pies kiwnął głową
- Wybierzmy się na spacer. - zaproponował. Skinęłam w odpowiedzi głową i wyruszyliśmy ścieżką, która prowadziła do wyjścia z Mrocznej Puszczy. Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach.
- Sode, chciałem spytać... czy kiedy porwały cię tamte wilki... czy naprawdę myślałaś o zdradzeniu sfory? - stanęłam gwałtownie w miejscu
- Czy myślałam...? - powtórzyłam. Pokręciłam gwałtownie głową - Nie, nie myślałam o porzuceniu Crazy Dog's. Zastanawiałam się nad czymś innym. Nad czymś co powiedział Mike.
- Co dokładnie powiedział? - spytał delikatnym głosem
- Powiedział... że nie jestem tu szczęśliwa... - zawiesiłam głos
- Ale jak to? Przecież tu jest twój dom. Tutaj masz przyjaciół... Dlaczego tak myślał? - nie rozumiał Maneki
- Ja po prostu... - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Prawda była taka, że sama nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Sode, tu jest twój dom i ty dobrze o tym wiesz. Nieważne co pomyślą o tym inni. Ja wiem, że tutaj czujesz się najlepiej. I ty też to wiesz. - spojrzałam w oczy Manekiego. Mimowolnie położyłam swoją łapę na jego łapie.
- Maneki ja... - nie skończyłam zdania, bo nagle zza krzaków wypadła wilczyca i upadła na grzbiet Manekiego
- Neko! - krzyknęła
- Lorelei - zdziwił się pies - Co ty tutaj robisz? - szybko zabrałam moją łapę od Neko.
- Ja... już chyba pójdę - powiedziałam nerwowo.
- Ale... czemu? - zdziwił się pies. Pokręciłam tylko przecząco głową i zaczęłam biec przed siebie. Nie wiedziałam dokąd, ale czułam że muszę stąd zniknąć. A co jeśli Lorelei...? Odpędziłam od siebie te myśli. Nie chciałam się nimi zadręczać. Nie w tej chwili. Biegłam więc dalej, nie oglądając się za siebie. Nie zważając na zdziwione krzyki Manekiego. Nie miałam pojęcia czemu to zrobiłam. Co mnie do tego podkusiło. Ale na pewno wiedziałam jedno. Chciałam być jak najdalej od Manekiego.
<Maneki? chyba nie wyszło tak jak miało wyjść, ale mam nadzieję że nie jest tragicznie xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz