środa, 11 marca 2015

Od Quer - Niepokoje [cz.I]



Kolejny piękny dzień, pomyślałam wystawiając łeb z nory. Hiro wyjątkowo spał dłużej niż zwykle, dlatego postanowiłam sprawić mu niespodziankę. Upoluję śniadanie! 
Ruszyłam w podskokach przez las, zatrzymując się przy każdym napotkanym kwiatku, wdychając jego cudowny zapach.Wybiegłam na otwartą przestrzeń. Usłyszałam szuranie i moim oczom ukazała się drobna główka jelonka. Młode podążało w ślad za matką, która skubała cienkie łodyżki rosnące na skałach. Łania urwała kilka listków, po czym nachyliła się do malucha. Łapczywie pochłonął pożywienie, liżąc sarnę w pysk. 
Ten rozczulający widok sprawił, że poczułam się dziwnie spokojna. Zrobiło mi się ciepło na sercu, kiedy coś delikatnie poruszyło się... we mnie. Usiadłam z wrażenia. Spojrzałam czule na mój zaokrąglony brzuch, zapominając o świecie. Byłam tylko ja i moje nienarodzone jeszcze dzieci. Czy to będzie sunia? A może piesek? Może będę miała słodkie rodzeństwo... Rozmarzyłam się.
Spojrzałam z powrotem na łanię z jelonkiem. Jakoś nagle odechciało mi się jeść, nie mogłam się zmusić do zabicia ich. Cóż... śniadanie będzie musiało poczekać. Mam nadzieję, że Hiro nie będzie się gniewał...

~~~ 

Weszłam do nory najciszej jak potrafiłam. Może mój partner jeszcze się nie obudził?
-Jesteś nareszcie - usłyszałam zatroskany głos, po czym ktoś mocno mnie przytulił.
-Jestem, wyszłam tylko na mały spacer - łagodnie uspokoiłam psa.
-Martwiłem się o ciebie - powiedział Hiro z lekkim wyrzutem. Popatrzyłam na niego przepraszająco.
-Wiem, ale chciałam zrobić ci niespodziankę i upolować coś na ząb - powiedziałam ze skruchą. Ukochany objął mnie czule, mówiąc, żebym więcej tego nie robiła. Pokiwałam łbem.
-Hiro... - pies spojrzał na mnie pytająco - Nie sądzisz że... Nasze dzieci powinny już przyjść na świat? - byłam zaniepokojona. Spokój znikł, i zastąpiła go niema obawa - A jeśli coś jest nie tak?
-Nie martw się, popołudniu pójdziemy do położnej - uśmiechnął się pocieszająco, chociaż w jego głosie słychać było niepewność.

~~~

-Lilianno? - spytał Hiro od progu.
Suczka podniosła łeb znad jakiś roślin.

-Poród nieco się opóźnia - powiedziała Lili po skończonym badaniu.
-Czy to źle?- spytałam ze strachem.
-To zależy, o ile się opóźni. Na razie nie masz co się martwić, wyglądasz na zdrową i przygotowaną do roli matki - sunia uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Ale nie do końca na taką się czuję...
-Wszystko będzie dobrze - zapewnił mnie Hiro. Uwierzyłam mu.



C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz