- Remis! - wykrzyknął mój brat. Uśmiechnęłam się do niego. Wstaliśmy z ziemi i usiedliśmy obok naszych rodziców. Hazel wtulił się w sierść mamy, a ja oparłam się o bok taty.
W komorze był jeszcze jeden pies. Z rozmowy rodziców wynikało, iż ma na imię Atlas. Przyglądał nam się uważnie. Nie wyglądał przyjaźnie. Nawet trochę się go wystraszyłam.
- Co teraz robimy? - spytał mój braciszek. Zastanowiłam się chwilę.
- Mamo..? Możemy iść drugiej komory? -spytałam. Nadzieją w glosie.
- No nie wiem... - tata spojrzał na nią błagalnie. W końcu jednak się zgodziła. Ruszyliśmy przed siebie. Kiedy udało nam się przedostać do pomieszczenia, Hazel skoczył na mnie i oboje się przewróciliśmy. Zaczęliśmy się śmiać. Bardzo dobrze się z nim bawiłam.
- Co tam jest? - mój brat nagle spoważniał. Wskazał ruchem pyska tunel naprzeciwko nas. Również zaczęłam się zastanawiać.
- Pójdziemy to sprawdzić? - spytałam, a w moich oczach zagościły iskierki szczęścia. Chciałam się dowiedzieć cóż to za tajemnicze przejście i dokąd prowadzi. Byliśmy za niscy żeby to zobaczyć z miejsca, ale widzieliśmy, że bije stamtąd jasne światło, które sprawia, że w naszej norze jest jasno. Postawiłam pierwsze niepewne kroki. Przełknęłam ślinę i zaczęłam biec.
- Mel! - usłyszałam ostrzegawczy krzyk brata, a zaraz potem ktoś odepchnął mnie łapą. Oszołomiona upadłam na ziemię. Na szczęście nic mi się nie stało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam naszego tatę.
- River, co ci uderzyło głowy? - spytał niezadowolony.
- Ja tylko... Chciałam zobaczyć co tam jest... - próbowałam się usprawiedliwić. Mój brat trącił tatę w łapę nosem. Nasz ojciec nie wyglądał na kogoś kto łatwo się denerwuje. Na całe szczęście po chwili uśmiechnął się i nas przytulił.
- Niedługo przyjdzie pora żebyście wyszli z nory. Wtedy będziecie mogli zobaczyć całą okolicę. Jednakże teraz jesteście jeszcze trochę za mali i muszą wam wystarczyć zabawy tutaj - rzekł spokojnym tonem. Ja i mój brat kiwnęliśmy głowami na znak, że to zrozumieliśmy.
- A teraz obiecajcie mi, że to się nie powtórzy i nie będziecie próbowali wychodzić, dopóki ja lub mama wam na to nie pozwolimy.
- Dobrze tato - odparliśmy jednocześnie. Zaraz potem nasz tata zniknął w drugiej komorze. Słyszeliśmy głos jego, mamy i owego Atlasa, który z niewiadomych przyczyn siedział w naszym domu. Spojrzałam na Hazela.
- Bawimy się dalej? - spytałam niepewnie. Mój brat uśmiechnął się i skoczył na mnie. Znów się przewróciliśmy i przeturlaliśmy przez całą komorę. Towarzyszył nam głośny śmiech i duch radości. Byłam szczęśliwa spędzając czas z moim rodzonym braciszkiem.
Nagle przestaliśmy się bawić i popatrzyliśmy na siebie wesoło.
- Hazel?
- Hmm?
- Będziemy przyjaciółmi już na zawsze, prawda? - spytałam z uśmiechem i przytuliłam się do mojego brata.
Hazel? ^-^
Teraz za karę będę pisać długie opowiadania. Muszę jakoś odpokutować to, że tak długo nie odpowiadałam. .-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz