Ruszyłem. Una przystąpiła do mnie z uśmiechem.
- Jesteś Samoyed'em? - spytała suczka po chwili ciszy.
- Tak - uśmiechnąłem się jeszcze promienniej. - A ty to pewnie Besenji, mam rację?
Una kiwnęła głową.
- Dokąd idziemy?
- Na Wzgórze Zakonu.
***
Pokazałem Unie już Wzgórze i inne zaplanowane tereny. Została Mroczna Puszcza, do której, przyznam, bardzo mnie ciągnęło. Suczka nie wyglądała na zadowoloną z mojego powolnego kroku, przyśpieszyłem, bo mi również nie odpowiadał. W ten sposób szybciej dotarliśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy się przed wielkim borem. Przed nami stały wysokie sekwoje i inne drzewa. Zdawało mi się, że w lesie jest zupełnie ciemno. Przez korony drzew żaden promyk słońca nie zdołał się przedrzeć. Przełknąłem ślinę. Miejsce było tajemnicze, dzikie, a jednocześnie przerażające.
- Idziemy? - moja towarzyszka nie wydawała się być wystraszona. Pewnie nie słyszała o tym miejscu. Mnie na samą myśl o Mrocznej Puszczy robi się słabo.
- Tak - odpowiedziałem w końcu. Zrobiłem ostrożny krok w przód. Później drugi. Wreszcie szliśmy drogą. Tak jak myślałem, było tu ciemno. Słyszałem różne odgłosy. Wycie, śmiech, szum, pisk, chrobot... Wszystkie złe myśli krążyły mi po głowie. Serce biło szybko, a ja z trudem łapałem powietrze w płuca. Bałem się. Tuż za sobą słyszałem kroki. Odwróciłem się jednak nikogo tam nie było. Una zniknęła. Zatrzymałem się. Nagle przede mną pojawił się wielki zwierz. Kształtem przypominał niedźwiedzia, jednak było tak ciemno, że nie mogłem się przyjrzeć. Zwierz ryknął potężnie. Padłem na ziemię i zasłoniłem łapami głowę. Zamknąłem oczy, a jedyne co zdołałem z siebie wydusić to krzyk przerażenia:
- Pomocy!
***
Otworzyłem oczy. Pierwsze co ujrzałem to pysk Uny. Dopiero teraz wyglądała na przestraszoną.
- Co się stało? - zapytałem nerwowo i wstałem.
- Zemdlałeś.
Una?
Liczę na coś długiego, chociaż sama się teraz nie rozpisałam xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz