To było bardzo szczere wyznanie. Miałam wrażenie, że Hiro
chce mnie do czegoś przekonać. A przynajmniej tak wywnioskowałam z tonu jego głosu.
-Hiro… Jeśli myślisz, że ja jestem jeszcze niezdecydowana,
to się mylisz – powiedziałam ciepło. Pies spojrzał na mnie czule, a ja otarłam
się o niego pyskiem – Nie potrzebuję zapewnień o twojej miłości. Wiedz, że ja
też kocham cię ponad życie i nic nie jest w stanie zmienić mojej decyzji.
Uważam również, że jest jak najbardziej słuszna.
-Słysząc to, czuję się najszczęśliwszym psem na świecie –
pysk mojego ukochanego rozjaśnił się w uśmiechu.
Kontynuowaliśmy nasz poranny spacer, upajając się każdą
chwilą spędzoną razem. W końcu nadejdzie nieprzyjemny moment rozstania – Hiro
będzie musiał, jak co dzień, stawić się do jaskini Alfy. Rola Bety zobowiązuje.
Ja zajmę się oprowadzaniem nowych członków sfory – zajęcie, które naprawdę
lubiłam, jednak wspólnie spędzony czas był dla mnie jeszcze przyjemniejszy.
Zatrzymaliśmy się nad Leśnym Wodospadem. Chwilę staliśmy, wsłuchując
się w miarowy szum wody.
-Muszę już iść, ale zobaczymy się później – pożegnał się
Hiro, całując mnie w nos.
Westchnęłam. Usiadłam, zatapiając się w ciszy. Tak naprawdę
w lesie zawsze słychać odgłosy natury, lecz w tamtej chwili jakby przycichły.
Zaczęłam rozmyślać. Było coś, o czym chciałam poinformować mojego partnera, coś
co przypuszczałem od jakiegoś czasu. Jednak postanowiłam się upewnić.
Podniosłam się i ruszyłam na poszukiwania Lilianny.
Znalazłam położną na sporej łące, pochylała się nad kępką pachnących roślin.
-Cześć Lili! – suczka odwróciła się w moją stronę.
-Witaj Quer – schowała do zarzuconej na plecy torby pęk ziół
– Co cię do mnie sprowadza?
***
Szłam żwirową ścieżką w blasku zachodzącego słońca. Właściwie
to podskakiwałam z radości, przecież niosłam ze sobą taką radosną nowinę! Nie mogłam
się doczekać spotkania z moim partnerem. Moje myśli przeskakiwały z jednego
tematu, na drugi, nie byłam w stanie ich uporządkować. Przystanęłam, widząc
małego ptaszka na zwalonym pniu. Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili moje uszy
wypełnił delikatny śpiew.
-Przykro mi, ale muszę ruszać dalej – powiedziałam ze
smutkiem do drobnej jemiołuszki i potruchtałam w kierunku nory.
***
-Hiro! – zawołałam entuzjastycznie stając w wejściu. Mój
ukochany już na mnie czekał.
-Długo cię dzisiaj nie było – przytuliłam się do jego boku.
-Muszę ci powiedzieć coś ważnego.
-Słucham – pies wydawał się zaniepokojony, ale również
podekscytowany. Usiadłam przed ukochanym, spoglądając mu głęboko w oczy.
-Hiruś… Byłam dzisiaj u Lili… - zaczęłam niepewnie.
-Lili? To ta nowa zielarka? – skinęłam głową. Cały dzień
układałam sobie w myślach przebieg tej rozmowy, a teraz nie potrafiłam ułożyć
sensownego zdania. Ruszyłam ogonem z natłoku emocji.
-Będziemy… - wzięłam głęboki oddech, żeby się nieco uspokoić
– Będziemy mieli szczenięta.
Ze wstrzymanym oddechem czekałam na reakcję Hiro. Moja radość przekraczała wszelkie granice normalności, jednak mój partner wydawał się przyswajać tę informację powoli...
Ze wstrzymanym oddechem czekałam na reakcję Hiro. Moja radość przekraczała wszelkie granice normalności, jednak mój partner wydawał się przyswajać tę informację powoli...
Hiro? ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz