środa, 4 marca 2015

Od Quer CD Hiro



To było bardzo szczere wyznanie. Miałam wrażenie, że Hiro chce mnie do czegoś przekonać. A przynajmniej tak wywnioskowałam  z tonu jego głosu.
-Hiro… Jeśli myślisz, że ja jestem jeszcze niezdecydowana, to się mylisz – powiedziałam ciepło. Pies spojrzał na mnie czule, a ja otarłam się o niego pyskiem – Nie potrzebuję zapewnień o twojej miłości. Wiedz, że ja też kocham cię ponad życie i nic nie jest w stanie zmienić mojej decyzji. Uważam również, że jest jak najbardziej słuszna.
-Słysząc to, czuję się najszczęśliwszym psem na świecie – pysk mojego ukochanego rozjaśnił się w uśmiechu.
Kontynuowaliśmy nasz poranny spacer, upajając się każdą chwilą spędzoną razem. W końcu nadejdzie nieprzyjemny moment rozstania – Hiro będzie musiał, jak co dzień, stawić się do jaskini Alfy. Rola Bety zobowiązuje. Ja zajmę się oprowadzaniem nowych członków sfory – zajęcie, które naprawdę lubiłam, jednak wspólnie spędzony czas był dla mnie jeszcze przyjemniejszy.
Zatrzymaliśmy się nad Leśnym Wodospadem. Chwilę staliśmy, wsłuchując się w miarowy szum wody.
-Muszę już iść, ale zobaczymy się później – pożegnał się Hiro, całując mnie w nos.
Westchnęłam. Usiadłam, zatapiając się w ciszy. Tak naprawdę w lesie zawsze słychać odgłosy natury, lecz w tamtej chwili jakby przycichły. Zaczęłam rozmyślać. Było coś, o czym chciałam poinformować mojego partnera, coś co przypuszczałem od jakiegoś czasu. Jednak postanowiłam się upewnić.
Podniosłam się i ruszyłam na poszukiwania Lilianny. Znalazłam położną na sporej łące, pochylała się nad kępką pachnących roślin.
-Cześć Lili! – suczka odwróciła się w moją stronę.
-Witaj Quer – schowała do zarzuconej na plecy torby pęk ziół – Co cię do mnie sprowadza?

***

Szłam żwirową ścieżką w blasku zachodzącego słońca. Właściwie to podskakiwałam z radości, przecież niosłam ze sobą taką radosną nowinę! Nie mogłam się doczekać spotkania z moim partnerem. Moje myśli przeskakiwały z jednego tematu, na drugi, nie byłam w stanie ich uporządkować. Przystanęłam, widząc małego ptaszka na zwalonym pniu. Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili moje uszy wypełnił delikatny śpiew.
-Przykro mi, ale muszę ruszać dalej – powiedziałam ze smutkiem do drobnej jemiołuszki i potruchtałam w kierunku nory.
***
-Hiro! – zawołałam entuzjastycznie stając w wejściu. Mój ukochany już na mnie czekał.
-Długo cię dzisiaj nie było – przytuliłam się do jego boku.
-Muszę ci powiedzieć coś ważnego.
-Słucham – pies wydawał się zaniepokojony, ale również podekscytowany. Usiadłam przed ukochanym, spoglądając mu głęboko w oczy.
-Hiruś… Byłam dzisiaj u Lili… - zaczęłam niepewnie.
-Lili? To ta nowa zielarka? – skinęłam głową. Cały dzień układałam sobie w myślach przebieg tej rozmowy, a teraz nie potrafiłam ułożyć sensownego zdania. Ruszyłam ogonem z natłoku emocji.
-Będziemy… - wzięłam głęboki oddech, żeby się nieco uspokoić – Będziemy mieli szczenięta.
Ze wstrzymanym oddechem czekałam na reakcję Hiro. Moja radość przekraczała wszelkie granice normalności, jednak mój partner wydawał się przyswajać tę informację powoli...


Hiro? ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz