- Słyszałam! - warknęłam cicho w stronę mojej opiekunki. Suka spojrzała na mnie z zainteresowaniem. Uczyniła to też ta cała wadera. - A wilków się nie boję! Moja mama, dziadek i wujek przyjaźnią się z Looną. - wygadałam się.
- Z kim? - spytała lekko zaniepokojona Seft So Marz.
(...) W tedy naszym oczom ukazała się biała jak śnieg wadera. (...) |
- Z nikim... - chciałam się wykręcić z tego co powiedziałam, jednak suka nie za bardzo mi wierzyła.
- Powiedziałaś, że przyjaźnią się z jakąś tam Looną. - Jefis, czy jak ta wadera się nazywała, rozejrzała się dookoła i zaczęła węszyć. Zaśmiałam się cicho.
- Gdybym mogła to bym przedstawiła wam Loonę i Atilę, ale wolę nie. Mama by mnie za to zabiła. - znów się zaśmiałam. Nagle usłyszałyśmy wycie, jednak nie była to znajoma Seft. W tedy naszym oczom ukazała się biała jak śnieg którego nigdy jeszcze nie widziałam wadera. Leżała przy jednej z wielu skał. Przyglądała nam się już od dłuższego czasu. Podbiegłam do niej i wtuliłam się w miękką sierść wadery. Ta liznęła mnie za uchem.
- Sparkle jak wyrosłaś. Tak dawno cię już nie widziałam. - uśmiechnęła się. Po chwili wstała i zbliżyła się do suki i jej koleżanki. Była wyższa od nich o prawie metr wysokości. Loona nie była starą waderą. W końcu niedawno urodziła kolejny miot szczeniąt, który znałam bardzo dobrze.
- Loona... - przedstawiła się suczce i Jefis. - Alfa pobliskiej watahy.
< Seft So Marz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz