środa, 11 marca 2015

Od Quer CD Mariki



Obróciłam się i zobaczyłam… wielkiego szczura wyłaniającego się zza drzewa. Marika pisnęła. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że ogromny ssak był fretką. Do tego chyba mamą naszej milutkiej towarzyszki. Spojrzałam niepewnie najpierw na sunię, potem na śpiące zwierzątko.
Duże stworzenie syknęło, pokazując rząd ostrych ząbków. Z łatwością rozerwałyby mi skórę na strzępy. Wzdrygnęłam się na samą myśl. Marika prawdopodobnie wyobrażała sobie podobne rzeczy, bo również trzęsła się jak galareta. Ostrożnie chwyciłam wciąż pogrążone we śnie maleństwo i delikatnie położyłam na kępie mchu. Fretka poruszyła się, ale spała nadal. Widząc swoją pociechę matka ruszyła w naszym kierunku. Nie zamierzałam czekać, aż do nas dotrze.
-Wiej! – krzyknęłam i pociągnęłam Mary za ogon. Suczka ostatni raz spojrzała na frecią rodzinę, po czym obróciła się gwałtownie. Biegłyśmy przez kilkanaście minut, wiedząc jak potężny potrafi być gniew matki. Zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi jej młode.
W końcu zatrzymałyśmy się Drzewnej Dróżce. Chwilę szłyśmy pod pochylonymi dębami dla wyrównana oddechu. Kiedy wreszcie przestałyśmy dyszeć, usiadłyśmy.
-To było niezłe – powiedziałam i razem wybuchłyśmy śmiechem.
-Kto się spodziewał, że zaatakuje nas wściekła, przerośnięta fretka – kolejny napad nieopanowanej głupawki. Z westchnieniem oparłam się o pień.
-Jak dotarłaś do sfory? – spytałam, patrząc na Marikę z ciekawością – Jeśli oczywiście wolno mi pytać.
Wyszczerzyłam kły w uśmiechu.


Mary
TO jest dopiero dziwne... xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz