Leżałam w legowisku z naszymi szczeniętami. Tramp poszedł zapolować i jak zwykle trwało to dość długo, bo nie wracał już przez kilka godzin. Byłam ciekawa momentu, w którym maleństwa otworzą oczka i nie będą nas już rozpoznawać po głosie tylko po wyglądzie. Siebie zresztą też. Przyglądałam się maleństwom z zainteresowaniem gdyż w każdej chwili mogło się to zdarzyć. No i zaczęło. Sparkle Hope podniosła wysoko swój malutki łebek i zaczęła pociągać noskiem piszcząc przy tym głośno. Ten widok mnie rozczulił. Malutka zaczęła wolno otwierać oczy. Chciałam być pierwszą osobą, którą zobaczy i dlatego też ułożyłam głowę w taki sposób, by po otwarciu oczu mała zobaczyła mnie. I wtedy się stało. Suczka otworzyła oczy i zaczęła rozglądać się po jaskini. Nie minęła godzina, a oczy otworzył też Sphinx. Jednak Autumn nie... Maleńka, moja maleńka córeczka, która nie otworzyła swoich ocząt tak jak jej rodzeństwo. Zaraz po tym wrócił Tramp z wielkim samcem jelenia. Wstałam z legowiska i zabrałam się za jedzenie jelenia.
~KILKA DNI POTEM~
Teraz i Autumn otworzyła oczy i z radością zwiedzała naszą jaskinię. Jednak nadszedł ten moment kiedy podeszła do wyjścia z jaskini i wystawiła nos na dwór. Podeszłam na córki chwytając ją w pysk i przenosząc do kąta, w którym bawiło się jej rodzeństwo. Wróciłam na półkę koło Trampa. Spojrzałam na szczeniaki z troską, a później popatrzyłam na psa.
- Tramp... Może to już ten dzień... Kiedy szczeniaki wyjdą na dwór? - spytałam wtulając się w sierść ukochanego. Ten spojrzał na mnie ze zrozumieniem.
- Może i tak... - rzekł patrząc na bawiące się pieski. Uśmiechnęłam się do psa. Zeskoczyłam z półki i podeszłam do szczeniąt. Sphinx podszedł do mnie i otarł się o moją łapę niczym kot. Autumn usiadła na przeciwko mnie, a Sparkle Hope... No właśnie. Ta mała sprytna suczka przeczołgała się pode mną i podeszła do ich ojca. Pies zaśmiał się cicho i kazał córce położyć się obok siebie.
- Wychodzimy na dwór? - spytał liżąc suczkę za uszkiem. Ta z radością w oczach spojrzała w jego oczy.
- Pewnie! - krzyknęła zeskakując. Potknęła się i po chwili leżała na ziemi. Sphinx i Autumn zaczęli się nabijać ze starszej o kilka minut od siebie siostry. Spojrzałam na nich ze złością. Szczeniaki uspokoiły się. Wyszliśmy na dwór. Sparkle Hope hasała wokół naszej jaskini, a Autumn ze Sphinxem gonili się między drzewami. Ja i Tramp leżeliśmy przy wejściu do jaskini. Gdy widziałam nasze maleńkie szczeniaki bawiące się ze sobą ganiając wokół jaskini i nie tylko czułam się dumna.
~WIECZOREM~
Weszłam do jamy szczeniąt z szerokim uśmiechem. Szczeniaki bawiły się w legowisku gryząc się i uprawiając zapasy. Widząc, że wchodzę uspokoiły się i popatrzyły na mnie z niewinnością w oczach. Zaśmiałam się.
- Idziemy spać. - rzekłam siadając przy legowisku. Autumn ułożyła się po środku legowiska zajmując jednak mało miejsca. Obok niej położył się Sphinx kładąc przy tym swoją głowę na jej plecach. Sparkle Hope jednak odmawiała współpracy. Pokiwałam głową i skarciłam córkę spojrzeniem. Ta jednak mnie nie słuchała.
- A czego ty chcesz? - spytałam patrząc na małą.
- Niczego... Po prostu nie chce mi się spać. - rzekła obrażona. Wyszłam z jamy szczeniąt i poszłam do naszego legowiska. Położyłam się koło Trampa zła. Pies od razu to zauważył i przytulił mnie do siebie. Uśmiechnęłam się.
- Co się stało, kochanie? - popatrzył na mnie z zaciekawieniem.
- Nic. To co zawsze. Sparkle Hope mnie nie słucha. - powiedziałam. Tramp wstał i ruszył w stronę jamy szczeniąt. Nie było go zaledwie kilka minut, a wrócił z szerokim uśmiechem na pysku. Spojrzałam na niego z nadzieją.
- Śpij spokojnie. Sparkle Hope mnie usłuchała i poszła spać. - ziewnął Tramp. Po chwili zasnął, zresztą tak jak ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz