Pies uśmiechnął się po czym oddał kuksańca.
-Wiesz, może się wyspaliśmy, ale ja jestem potwornie głodna. Co ty na to, żeby zapolować?
-Z chęcią!
Ruszyliśmy w głąb lasu. Pokonaliśmy kilogramy błota, ale jednak było warto. Zaraz później byliśmy w najczarniejszych zakątkach boru. Troszkę się bałam, bo nigdy wcześniej nie znajdowałam się w takim mrocznym kawałku lasu, ale prowadził Marvel więc o bezpieczeństwo byłąm spokojna.
Wkrótce nim się obejrzałam dostrzegłam dumnego psa niosącego w pysku dorodnego zająca.
-Powinno wystarczyć na śniadanie.- uśmiechnął się i rzucił mi go pod nogi.
-Dzięki!
Chwyciłam mocno królika i niosłam go w pysku.
Chwilę później byliśmy już w jaskini.
***
Po zakończonym posiłku zajęłam się garbowaniem skóry z zająca. Marvel poszedł zapoznać się z nowymi szczeniętami - potomstwem Hiro Azumy i Quer. Sama chciałam iść z nim, ale przyłożyłam się do mojej pracy. Marvel długo nie wracał. Panował już półmrok, ja dawno leżałam i czekałam na niego. Nie martwiłam się, wiedziałam, że wróci w kawałku...
Zapadła czarna noc. Patrząc na gwiazdy zaczęłam rozmyślać, O mnie, o Marvelu i o moim życiu... Powinnam dawno mu to wyznać, jednak nie potrafiłam. Bałam się panicznie jego reakcji na to... Jednak mieli rację - przyjaźń damsko-męska nie istnieje... Eh...
Wstałam.
Wyszłam z jaskini i popatrzyłam po raz kolejny w niebo, które spowijała lekka mgła. Ni stąd ni zowąd zaczęłam przeraźliwie wyć do księżyca. Tworzyłam długą, harmonijną melodię.
Gdy skończyłam śpiew ostatnim akcentem zawróciłam do groty.
Zobaczyłam śpiącego psa. On tak słodko wyglądał! Ale mimo to postanowiłam go obudzić.
-Marvel wstawaj. -powiedziałam szturchając go.
-Co się stało?- zapytał zaspany
-Wstawaj...
Wyciągnęłam psa na zewnątrz. Zaczęliśmy razem patrzeć sobie w oczy. Wręcz zmusiłam go do tego. -Marvel.. Ty jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem... Marvel... Ja cię kocham!
Nie czekając na jego reakcję czule go pocałowałam.
<Marvel? ♥♥♥>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz