czwartek, 26 marca 2015

Od SH C.D. Hazel'a

Popatrzyliśmy wysoko w górę, bo jak na szczeniaki przystało nie byliśmy dosyć wysocy. Jednak Hazelpawn był ode mnie wyższy o parę może paręnaście centymetrów. Jak się okazało stworzeniem wydającym tech że odgłosy był ojciec Hazela. Patrzył na nas ze złością w swoich przenikliwych oczach. Spojrzałam na Hazelpawna, a on na mnie. Później popatrzyliśmy na Hiro.
- To jej pomysł! - krzyknął radośnie Hazel. Skarciłam go wzrokiem przez co nieco spoważniał. Hiro pokręcił głową.
- Jak już byliście na dworze to moglibyście chociaż zachowywać się ciszej. - uśmiechnął się Hiro po czym wszedł do jaskini. Patrzyliśmy za nim żałośnie. Nagle pies stanął i odwrócił głowę w naszą stronę.
- Idziecie czy nie? - spytał.
- Możemy zostać jeszcze pięć minutek? - Hazel spojrzał na swojego ojca błagalnie. Ten zaś przewrócił oczyma i skinął głową po czym zniknął w ciemnościach jaskini. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że możemy jeszcze zostać w ciemnej nocnej otchłani, a na dodatek sami. Bez żadnej opieki. Radośnie popatrzyłam na Hazelpawna.
- To co robimy? - popatrzyłam na niego z radością w mych oczach. Piesek wzruszył ramionami.
- Jestem już trochę zmęczony. Wróćmy... - rzekł ziewając. Głośno westchnęłam, jednak musiałam się zgodzić. Wróciliśmy do nory i położyliśmy się w komorze gdzie spała już River.

~RANO~

Obudziłam się późnym rankiem. Hazel jeszcze spał, ale River już nie było. Podeszłam po cichu do śpiącego pieska.
- Hazel... - dotknęłam łapą szczeniaka. - Wstawaj! - powiedziałam mu głośno na ucho, jednak nie krzyczałam.
- Co chcesz? - spytał odwracając głowę w moją stronę, ale oczy miał cały czas zamknięte. Zaśmiałam się cicho.
- Wracam do domu... - rzekłam z uśmiechem na pysku. Hazel gwałtownie zerwał się na równe łapy i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się. Nie chcę siedzieć przecież całe dnie i noce u Hazela i jego rodziców.
- To ja cię odprowadzę! - krzyknął pełen entuzjazmu w głosie po czym wybiegł z komory. Cały czas siedziałam oszołomiona. Po chwili Hazel wrócił z uśmieszkiem.
- Idziemy! - zachichotał wychodząc. Ruszyłam za nim.

~NA MIEJSCU~

Do domu wróciłam koło południa. Autumn i Sphinx bawili się przed jaskinią, a mama leżała na skale. Sphinx widząc mnie idącą w jego stronę skończył zabawę z najmłodszą siostrą i skoczył na mnie przygniatając moje ciało do ziemi. Zaśmiałam się szyderczo w pysk bratu i zepchnęłam go z siebie mocnym kopnięciem przez co Sphi odleciał z kilka metrów w tył wpadając na Autumn. Hazel chciał odchodzić. Podbiegłam do niego.
- Idziesz już? - spytałam łapiąc go za łapę.
- Nie wiem... - urwał krótko. Przewróciłam oczyma.
- Chodź! Pobawimy się... - zaśmiałam się i pociągnęłam Hazela za sobą. Stanęliśmy przed Autumn i Sphinxem.
- W co się bawimy? - zapytała Autumn przyglądając się Hazelowi. Zaraz potem skierowała swój wzrok na mnie.

< Hazel? W co się bawimy? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz