czwartek, 12 marca 2015

Od Manekiego CD Sode


-Ja też cię kocham Sode – powiedziałem, ocierając się o nią pyskiem. Zamknąłem oczy. Nareszcie nie będę już sam, zawsze przy mnie będzie moja ukochana… Bo „Miłość to czuwanie nad cudzą samotnością”, powiedziała kiedyś stara, mądra wilczyca z watahy Loreleí.  
-Chcę, żebyś wiedziała, jaka jesteś dla mnie ważna – zacząłem czule – Doceniam twoje towarzystwo, czuję się wtedy najszczęśliwszym psem na świecie. Twoja obecność sprawia mi radość, przebywanie w pobliżu działa na mnie kojąco. Przy tobie czuje się inny, lepszy. Nie mógłbym bez ciebie żyć, bo w sercu pozostałaby ogromna pustka, której nic, nawet Lydianne nie zdołałaby wypełnić.
Oczy Yuki zalśniły jaśniej, uśmiechnęła się do mnie ciepło i polizała z miłością.
Bardzo nie chciałem przerywać tej cudownej chwili, jednak pozostawało jeszcze coś do załatwienia.
-Wypadałoby poinformować o paru sprawach Maxa… - powiedziałem niechętnie. Husky pokiwała głową z niezadowoloną miną – Ale to może poczekać – dodałem z uśmiechem na pysku.
-Możemy zająć się tym później, a na razie, cieszmy się sobą – widząc Sode szczęśliwą, poczułem przyjemne ciepło rozlewające się po całym ciele. Gorące uczucie rozgrzewało mnie od środka, ślepia błyszczały z natłoku emocji. 
Noc, którą spędziliśmy wtuleni w siebie, wpatrzeni w jasne gwiazdy, minęła zaskakująco szybko. Nad ranem zasnęliśmy, Yuki z głową na moich łapach, a ja z pyskiem na jej grzbiecie. 
Obudziłem się koło południa. Najostrożniej jak mogłem wstałem, a właściwie delikatnie położyłem łeb mojej ukochanej na miękkim piasku i cicho od turlałem się od niej. Udało mi się nie obudzić partnerki, dlatego postanowiłem zapolować. Ruszyłem w stronę drzew. 
Już po kilku próbach udało mi się upolować sporej wielkości sarnę. Zaciągnąłem zwierzynę z powrotem nad Jezioro, gdzie Sode już na mnie czekała. Ona również zrobiła mi niespodziankę, wyławiając ryby na śniadanie. Z uśmiechem usiadłem obok suni i razem zaczęliśmy jeść.
Po skończonym posiłku trzeba było ruszać, żeby załatwić "formalności" u Maxa.

***

Weszliśmy do jaskini alfy ramię w ramię. Usiedliśmy przed psem, który spojrzał na nas zaskoczony.
-Sode? Oraz...
-Maneki-Neko - podpowiedziałem mu chłodno.
-A tak! - odparł - W każdym razie, co was tutaj sprowadza?
-Więc chodzi o to... że jesteśmy parą - powiedziała moja ukochana, a ja czule ją przytuliłem.
Max rozdziawił pysk, ale zaraz przywołał się do porządku i powiedział:
-To cudownie - odpowiedział, lekko zmieszany - Od kiedy?
-Właściwie od wczoraj wieczorem - rzuciłem neutralnym tonem.
-Mam rozumieć, że jeszcze nie wybraliście sobie jaskini?
-Dobry pomysł - powiedziała Sode. Pokiwałem głową na znak zgody.
Już zbieraliśmy się do wyjścia, kiedy alfa nas zatrzymał.
-Przypomniało mi się! Niestety - mam smutną wiadomość.
Spojrzałem na niego zaskoczony, bo najwyraźniej Max zwracał się do mnie.
-O co chodzi? - zapytałem obojętnie.
-Lydianne Lucy odeszła ze sfory.
Zamurowało mnie. Lyddy odeszła? Zostawiła mnie?
-Neki... - zaczęła Sode, ale ja już obróciłem się i wyszedłem na zewnątrz. Stałem nieruchomo, patrząc otępiale w przestrzeń.
-Neki... - usłyszałem łagodny głos mojej partnerki. Bez słowa podszedłem i wtuliłem się w jej miękkie futro.
-Chodźmy znaleźć jaskinię, dobrze? - zapytałem, patrząc jej w oczy.
-Dobrze... - odparła niepewnie.
-Dziękuję - powiedziałem, całując ją w czoło.

Sode ;3
Zua gorączka (no) - Tak bardzo życie chatem xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz