wtorek, 31 marca 2015

Od Hazel'a C.D. SH

Pobiegliśmy w dół zbocza. Spojrzałem za siebie, na siedzące razem rodzeństwo, a następnie skierowałem wzrok na biegnącą obok SH. Nagle poplątały mi się łapy i znalazłem się u podnóża wzgórza w szybszym tempie, niż bym chciał. Zerwałem się szybko, a tuż przede mną zatrzymała się ruda sunia.
-Czy ty potrafisz nie wywalić się ani razu przez chociaż godzinę? - zapytała ze śmiechem.
-A żebyś wiedziała - odwarknąłem jej.
-Zakład? - spojrzała na mnie wyzywająco - Czy się cykasz? - wyszczerzyła kiełki. No tak, stara śpiewka.
-Ja się nigdy nie cykam - odparłem i z uśmiechem ruszyłem przed siebie z dumnie uniesionym łbem. Straciłem nieco wigoru, kiedy tuż przed moim nosem przejechała dziwna, głośna maszyna, wydająca warkoczące dźwięki.
-Uważaj - poczułem łapę Sparkle na swojej, odciągającą mnie od jezdni.
-Wiem co robię - powiedziałem, ruszając dalej chodnikiem. Kroczyłem przez tłum, a sunia podążała za mną. Po kilku minutach podziwiania ludzkiego świata, dotarliśmy do parku. Na zielonych trawnikach przebywało mnóstwo psów, łapiących frisbee rzucane przez właścicieli. Niedaleko nas
[...] kundel przygotowywał się do skoku [...]
dorosły kundel przygotowywał się do skoku - wybił się i złapał dysk w locie. Spojrzałem z podziwem na miękko lądującego psa. Pomiędzy starannie utrzymanymi klombami czerwonych kwiatów bawiła się dwójka szczeniąt. Podeszliśmy do pary border collie, ale mniejsza suczka odeszła, widząc nas. Piesek został na miejscu, czekając aż do niego dojdziemy.
-Cześć - zawołałem, dobiegając do nieznajomego - Mam na imię Hazel. A to Sparkle Hope - dodałem po chwili, widząc, że SH nie ma zamiaru się przedstawiać. Sunia posłała mi mordercze spojrzenie, na co ja tylko uśmiechnąłem się do niej szeroko. 
-Lamprey - szczeniak również wyszczerzył ząbki - Bawicie się?
-Jasne - odpowiedziałem szybko, nie pozwalając dojść mojej towarzyszce do głosu - Berek.
Popędziłem w stronę najbliższego drzewa, uciekając przed nowym znajomym. Oglądnąłem się za siebie i w tym momencie Lamp pacnął mnie łapą w bok.
-Gonisz - krzyknął, odbiegając. Rzuciłem się za nim w pogoń, jednak bądź co bądź, był rasowcem...
Zamiast pieska, złapałem Hope, która po chwili włączyła się do zabawy.

***

Usiedliśmy zdyszani pod ławką. Widząc, jak Lamprey przysiada się do SH, sam przysunąłem się bliżej. Teraz siedzieliśmy po obu stronach suni, która popatrzyła się na nas dziwnie. Przed naszymi oczami przechodziło mnóstwo ludzi, ale my widzieliśmy jedynie ich buty oraz fragmenty nogawek. W pewnym momencie usłyszeliśmy skrzyp kółek,  przed naszą kryjówką przejechał wózek z jedzeniem. Poczułem zapach pieczonego mięsa... Wstałem i wypadłem spod ławki, podchodząc do sprzedającego człowieka. Mężczyzna spojrzał na mnie, a ja szybko przeturlałem się parę razy. Już po chwili trzymałem w pyszczku dwie kiełbaski, z trudem powstrzymując się, żeby ich nie zjeść. Wróciłem do moich towarzyszy, kładąc jeden z kąsków przed SH. Popatrzyłem się na pieska, wpatrującego się z nadzieją w mięso. Niewiele myśląc odgryzłem połowę, po czym rzuciłem drugą Lamprey'owi. Wyszczerzyłem ząbki w uśmiechu.
-Co teraz robimy? - zapytałem wesoło.

 SH?
[*] Dla Luluś12
[*] Dla mojej weny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz