-Teraz twoja kolej Hazel - powiedziała - River skarbie, zaczekaj na braciszka. Zaraz się pobawicie.
Melanie podeszła do taty, a ja poczułem, jak mama przyciąga mnie do siebie. Starałem się siedzieć spokojnie podczas mycia, jednak nie mogłem przestać się wiercić.
-Chcę już się bawić! - zawołałem, zerkając na moją siostrę.
-Już prawie koniec - ucięła łagodnie. Zrobiłem naburmuszoną minę.
Jakoś wytrwałem na miejscu, lecz kiedy mama wreszcie pozwoliła mi iść, zerwałem się i pobiegłem w stronę River. W połowie drogi nagle straciłem równowagę i ległem jak długi. Siostra zaczęła chichotać, ale przestała pod karcącym spojrzeniem taty. Podniosłem wzrok, wciąż leżąc na miękkiej, zwierzęcej skórze, którą wyłożona była nasza komora. Jasnobrązowy pies podszedł do mnie, delikatnie pomagając wstać. Popatrzyłem z dołu na ojca. Wyglądał jak prawdziwa głowa rodziny, przy nim czułem się bezpiecznie. Przecież nic mi nie mogło grozić przy kimś tak mądrym i silnym jak mój tatuś. Podbiegłem ostrożnie do Mel, omijając każdą nierówność.
-To w co się bawimy? - zapytałem entuzjastycznie.
-W zapasy - odpowiedziała równie energicznie.
Wyszczerzyłem ząbki w uśmiechu i skoczyłem na siostrę. Poturlaliśmy się po futrzastym podłożu, aż w końcu przyparłem Riv do jeleniej skóry.
-Wygrałem - powiedziałem triumfalnie, schodząc z Moo. Pochyliłem się, wyciągając do niej łapkę, ale przechyliłem się za mocno. Runąłem w dół, a River wykorzystała ten moment do położenia na mnie obu łap.
-Nie, bo ja - powiedziała z szerokim uśmieszkiem. Pokazałem jej język.
No cóż, na pewno jeszcze ją pokonam - nie traciłem entuzjazmu.
-Co powiesz na drugą rundę? - spytałem, merdając ogonkiem.
Rivcia? :3
Zobaczysz siostrzyczko, kiedyś na pewno wygram ^^
P.S. Jeszcze nie wymyślił Bolina, na razie jest Hazelpawn...
Zobaczysz siostrzyczko, kiedyś na pewno wygram ^^
P.S. Jeszcze nie wymyślił Bolina, na razie jest Hazelpawn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz