sobota, 14 marca 2015

Od Trampa C.D Katji

Puściłem suczkę. Uśmiech nie schodził mi z pyska. Byłem dumny, ale nie wiem z czego. Jak my poradzimy sobie ze szczeniakami. Chciałem, by maleństwa czuły się dobrze ze mną i z Katją.
- To cudownie... - rzekłem. Suczka wtuliła swoją głowę w moją sierść. Spojrzałem na nią. - Wracajmy do jaskini. - powiedziałem. Kat zgodziła się. Do jaskini wracaliśmy w ciszy. Spoglądaliśmy tylko co jakiś czas na siebie.

Wracanie do "domu" nie zajęło nam zbyt dużo czasu. Wejście na strome zbocze również. Byłem już przyzwyczajony do wchodzenia i schodzenia ze wzgórza.

Położyliśmy się w legowisku na skalnej półce. Chciało mi się spać. Katja długo rozmyślała i co jakiś czas mówiła to na głos, a ja nie mogłem przez to zasnąć. W końcu zasnęła. Teraz to ja rozmyślałem. Patrzyłem przez wyjście z jaskini na gwizdy migoczące na nocnym niebie. Ten widok potrafił uspokoić nawet największego nerwusa. Sam w końcu zasnąłem.


RANO

Obudziłem się, a Katji nie było w legowisku. Na początku musiałem się pozbierać, bo czułem się jakbym był pijany. Rozglądałem się po jaskini, jednak suczki nigdzie nie było. Co mogłem na to poradzić. Powinna wiedzieć, że musi być teraz ostrożna. Ona chyba nie jest tego świadoma. Przecież to właśnie Kat wie wszystko najlepiej. Nie da się jej nic powiedzieć. Wyszedłem z jaskini. Suczka leżała pod wzgórzem... Zszedłem do niej.
- Co ty tutaj robisz? - spytałem z zaciekawieniem kładąc się koło niej. Suczka spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Leżę, a nie widać? - rzekła po czym uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłem jej uśmiech.


Katja?
Nie wiedziałem co mam odpisać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz