sobota, 21 marca 2015

Od Hazelpawn'a CD Sparkle Hope

 - Emm... Wiem jak ty masz na imię. - powiedziała nasza nowa znajoma, zwracając się do River - Ale dalej nie wiem jak ty... - tym razem spojrzała w moim kierunku.
Zamerdałem wesoło ogonkiem, z uśmiechem spoglądając na sunię. Jeszcze nie miałem okazji poznać kogoś... takiego jak ja. Miałem na myśli wiek, w końcu Sparkle Hope również była szczeniakiem.
-Hazelpawn. Mów mi Hazel - odparłem krótko, po czym pacnąłem pomarańczowo-rudą suczkę w bok - Berek!
Od razu rzuciłem się do ucieczki, moja siostra pobiegła za mną. SH przez chwilę stała w miejscu, jednak kilka sekund później goniła nas dookoła drzewa. W pewnym momencie gwałtownie się zatrzymałem, a podążające moim śladem sunie wpadły na siebie. Zaśmialiśmy się, wstając, po chwili wznowiliśmy zabawę. Rodzice gawędzili z brązowo-białą suką, chyba mamą Sparkle. Brykaliśmy po lesie przez dłuższy czas, aż w końcu dorośli nas zawołali i każdy udał się w swoją stronę...
-Do jutra - pożegnałem z uśmiechem odchodzącą SH.
-Do zobaczenia -  powiedziała, a kąciki jej pyska uniosły się leciutko.

***

Obudziłem się dosyć wcześnie jak na mnie. Słońce dopiero wychylało się nieśmiało zza horyzontu.
-River - powiedziałem cicho, szturchając łapą moją siostrę - Wstawaj!
Płowa sunia tylko przekręciła się na drugi bok, mrucząc coś o nieludzkich (psich?) godzinach wstawania. Przewróciłem oczami i zaśmiałem się pod nosem. Zwykle było odwrotnie - to Mel musiała budzić mnie, dzisiaj jednak wyjątkowo  spałem krócej. Nie wiedząc za bardzo co robić oraz nie chcąc wyrwać ze snu rodziców, postanowiłem wyjść na spacer. Najciszej jak mogłem przemknąłem się obok śpiących jeszcze mamy i taty, błagając w myślach, żeby się nie wywalić. Moje prośby zostały wysłuchane, bo dotarłem na zewnątrz bez żadnej "wpadki". Rozejrzałem się z zaciekawieniem po okolicy, zatrzymując wzrok na Bieliku siedzącym na jednej z gałęzi potężnego drzewa nad naszą norą. Bueno zaskrzeczał przyjaźnie, a ja zamerdałem ogonem w odpowiedzi. Ruszyłem truchtem między drzewa. Sam nie wiedziałem dokąd chcę pójść, jednak po chwili przyszło mi coś do głowy. Może odwiedzę Sparkle Hope... Wczoraj bawiliśmy się świetnie.
Był tylko jeden problem - nie miałem pojęcia, gdzie moja znajoma mieszka. Ruszyłem truchtem między drzewami, rozglądając się z zaciekawieniem. Znajdowałem się w nieznanej mi jeszcze okolicy, ostrożnie stawiałem każdy krok. W pewnym momencie usłyszałem śmiech, kilka różnych głosów piszczało radośnie. Od razu popędziłem w tamtą stronę, jednak ja to ja. Potknąłem się i poleciałem w krzaki. Przeleciałem przez zarośla, wypadając na jakąś polanę. A konkretnie na rudą sunię... Zerwałem się na cztery łapy i niezdarnie pomogłem SH wstać. Z boku dobiegł mnie stłumiony chichot, a kiedy się odwróciłem ujrzałem niewielką suczkę. Nie chodzi o to, że była szczenięciem, ona po prostu była wyjątkowo drobna. Zaskoczył mnie również widok... mojej mamy, tylko jakby... w małej wersji, stojącej przy drugiej suni. Dopiero po chwili zorientowałem się, że patrzę na pieska. W dodatku wyglądał na mojego rówieśnika.
-Przepraszam - zwróciłem się do Hope, nie zwracając uwagi na śmiechy pozostałej dwójki.
-Nic się nie stało - odparła.
W tym momencie podeszło do nas - z tego co się domyśliłem - rodzeństwo Hope, która przedstawiła mi Autumn oraz Sphinx'a.
-Jestem Hazel - powiedziałem do obydwojga. Kilka minut później bawiliśmy się w najlepsze, nawet zagraliśmy w moją ulubioną grę - zapasy. Finałowa "walka" toczyła się między mną, a Sphinx'em, jednak w końcu udało mi się wygrać. Swoją drogą - byłem od niego trochę starszy.
Uśmiechnąłem się do nowego kolegi. Skierowałem wzrok na Sparkle, która przyglądała się nam wraz ze swoją siostrą. Nagle usłyszałem znajomy głos i zza pnia wyszła River.
-Hej - powiedziała radośnie, przedstawiając się rodzeństwu SH.
-Co tu robisz, siostrzyczko? - zapytałem, ciesząc się jej obecnością.
-Szukałam cię - spojrzała na mnie, szczerząc zęby w uśmiechu.
-Teraz to dopiero będzie zabawa! - zawołał Sphi.

***

Zdyszany usiadłem pod drzewem, robiąc sobie przerwę od berka. Po chwili przysiadła się do mnie SH, razem patrzyliśmy na wciąż brykających kolegów.
-Mam ochotę na przygodę - stwierdziłem nagle, czując przemożną chęć ruszenia się z miejsca. Sunia spojrzała na mnie zaskoczona.
-Przygodę?
-Taak... Może pójdziemy do Mglistego Lasu? - spytałem, a oczy mi rozbłysły. Bardzo chciałem zaimponować Hope, natomiast mama i tata zabraniali nam tam chodzić. Chyba jednak nic się nie stanie, jeśli zajrzymy tam na chwilkę...
-Do Mglistego Lasu? - suczka ściągnęła "brwi" - Ale tam jest... strasznie.
-Tchórzysz? - rzuciłem w jej stronę, uśmiechając się zachęcająco.
-...


Sparkle Hope ^-^
Mam nadzieję, że coś wyszło z tego opo... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz