****
Obudziłam się dosyć wcześnie, bo Autumn jak i Sphinx jeszcze spali. Wyszłam z legowiska cicho. Chciałam iść do mamy i taty. Ruszyłam w stronę ich jamy. Znałam już tą jaskinię na wylot. Jak myślałam mama i tata jeszcze spali. No to co... Byłam głodna, a nie chciałam ich budzić. Podeszłam do wyjścia z jaskini i wystawiłam nos poza jaskinię. Widać, a zresztą też było można poczuć, że pogoda zapowiada się bajeczna. Przed jaskinią przebiegł zając. Zaburczało mi w brzuchu. Zaczęłam go gonić. Widziałam często jak tata przynosi mamie takie coś do zjedzenia. Wyglądało smacznie. Goniłam zająca po całym lesie. Jednak on schował się w swojej norze, czy czymś tam innym. Nie wiedziałam gdzie jestem. No nie... Zgubiłam się. Stałam przed jakąś jaskinią. Popatrzyłam na nią z daleka robiąc jeszcze kilka kroków w tył wpadając przy tym na jakiegoś wysokiego psa. Uśmiechnęłam się dziwacznie szczerząc przy tym moje małe kły, które błyszczały czystością. Można powiedzieć, że pies mnie trochę przerażał. Schylił głowę do mnie i uśmiechnął się szczerze.
- Co ty tutaj robisz młoda damo? - spytał. Spojrzałam na niego przerażona. - Nie bój się nic ci nie zrobię.
- Ja... Ja się nie boję... - jęknęłam. Chciałam by zabrzmiało to odważnie jednak widocznie tak nie było, bo pies zaśmiał się.
- Chodź, moja droga. - rzekł pies wskazując na swoją jaskinię wyciągając w moją stronę łapę. Weszłam do środka. Jaskinia... Można powiedzieć, że była ogromna. Trochę większa od mojej rodzinnej. Pies wszedł za mną. Obejrzałam się za siebie patrząc na niego. Usiadł przede mną.
- Powiedz mi, moja droga, jak masz na imię? - spytał po chwili milczenia. Zaraz po tym podeszła do niego brązowa suczka podobna do mojego brata.
- Sparkle Hope. - powiedziałam patrząc na suczkę. - Pani jest podobna do mojego brata. - zwróciłam się do suczki.
- Chyba twój brat do mnie! - zaśmiała się wesoło suka. Nie wiedziałam o co jej chodzi jednak chciałam ukryć zmieszanie uśmiechem.
- Może i tak... - uśmiechnęłam się lekko. - A pan... Pan jak ma na imię? - spytałam zmieszana.
- Jestem Hiro Azuma. A to moja partnerka Quer. Ty dziecko, chyba nie jesteś stąd? - zapytał pies. Pokiwałam głową. Pies westchnął.
- Jestem. - powiedziałam po chwili.
- A jednak! - uśmiechnął się pies. Po chwili do siedzącej pary psów podeszła dwójka szczeniąt może trochę starszych ode mnie patrząc na mnie jak... No jak na dzieło sztuki.
- Mamo... - jęknął cicho piesek podobny nieco do mnie. Wyższy jednak ode mnie. - Kto to? - spytał wskazując na mnie.
- Kochanie, to jest Sparkle Hope. - rzekła suczka. Uśmiechnęłam się do pieska lekko. - Rivcia podejdź tutaj.
- Co? - suczka podobna do tego... No... Jak on tam miał na imię? Aha! Do Hiro Azumy. Po prostu siostra tego pieska nie za bardzo wiedziała o co chodzi. Starałam się za dużo nie mówić i tylko uśmiechem odpowiadałam na wszystko co mówili.
Cały dzień spędziłam z rodziną, którą poznałam rano. Dziwiło mnie jednak jedno. Czemu moi rodzice mnie nie szukają. Nagle rozległo się głośne wołanie Sparkle Hope! Tak to była mama... Poznałabym ją wszędzie.
- Mama! - krzyknęłam jednak nie ruszyłam się z miejsca. Chyba mnie nie usłyszała. Poszłam dalej bawić się z poznanymi szczeniakami. Nagle mama podbiegła do pana Hiro i jego partnerki Quer. Przysłuchiwałam się ich rozmowie z zainteresowaniem spod drzewa. Siedziałam w samotności.
- Hiro, Quer... Jak dobrze, że was znalazłam. Maxa i Sode nigdzie nie mogę spotkać. Chociaż wy tutaj jesteście.
- Co się stało? - pies chciał uspokoić moją matkę.
- Moja córeczka... Moja mała córeczka... - nie dokończyła, bo podbiegłam do niej i przytuliłam się jej do łapy. Mama zaczęła płakać i przytuliła mnie mocno.
- Cały dzień była z nami. - rzekła roześmiana pani Quer. Uśmiechnęłam się do mamusi. Do mojej kochanej mamusi.
- To dobrze. - mój uśmiech odwzajemniła dopiero po dłuższej chwili. Do nas podbiegła River i jej brat. Puściłam mamę i podeszłam do rodzeństwa.
- Emm... Wiem jak ty masz na imię. - zwróciłam się do suczki. - Ale dalej nie wiem jak ty...
- Co ty tutaj robisz młoda damo? - spytał. Spojrzałam na niego przerażona. - Nie bój się nic ci nie zrobię.
- Ja... Ja się nie boję... - jęknęłam. Chciałam by zabrzmiało to odważnie jednak widocznie tak nie było, bo pies zaśmiał się.
- Chodź, moja droga. - rzekł pies wskazując na swoją jaskinię wyciągając w moją stronę łapę. Weszłam do środka. Jaskinia... Można powiedzieć, że była ogromna. Trochę większa od mojej rodzinnej. Pies wszedł za mną. Obejrzałam się za siebie patrząc na niego. Usiadł przede mną.
- Powiedz mi, moja droga, jak masz na imię? - spytał po chwili milczenia. Zaraz po tym podeszła do niego brązowa suczka podobna do mojego brata.
- Sparkle Hope. - powiedziałam patrząc na suczkę. - Pani jest podobna do mojego brata. - zwróciłam się do suczki.
- Chyba twój brat do mnie! - zaśmiała się wesoło suka. Nie wiedziałam o co jej chodzi jednak chciałam ukryć zmieszanie uśmiechem.
- Może i tak... - uśmiechnęłam się lekko. - A pan... Pan jak ma na imię? - spytałam zmieszana.
- Jestem Hiro Azuma. A to moja partnerka Quer. Ty dziecko, chyba nie jesteś stąd? - zapytał pies. Pokiwałam głową. Pies westchnął.
- Jestem. - powiedziałam po chwili.
- A jednak! - uśmiechnął się pies. Po chwili do siedzącej pary psów podeszła dwójka szczeniąt może trochę starszych ode mnie patrząc na mnie jak... No jak na dzieło sztuki.
- Mamo... - jęknął cicho piesek podobny nieco do mnie. Wyższy jednak ode mnie. - Kto to? - spytał wskazując na mnie.
- Kochanie, to jest Sparkle Hope. - rzekła suczka. Uśmiechnęłam się do pieska lekko. - Rivcia podejdź tutaj.
- Co? - suczka podobna do tego... No... Jak on tam miał na imię? Aha! Do Hiro Azumy. Po prostu siostra tego pieska nie za bardzo wiedziała o co chodzi. Starałam się za dużo nie mówić i tylko uśmiechem odpowiadałam na wszystko co mówili.
~Wieczorem~
Cały dzień spędziłam z rodziną, którą poznałam rano. Dziwiło mnie jednak jedno. Czemu moi rodzice mnie nie szukają. Nagle rozległo się głośne wołanie Sparkle Hope! Tak to była mama... Poznałabym ją wszędzie.
- Mama! - krzyknęłam jednak nie ruszyłam się z miejsca. Chyba mnie nie usłyszała. Poszłam dalej bawić się z poznanymi szczeniakami. Nagle mama podbiegła do pana Hiro i jego partnerki Quer. Przysłuchiwałam się ich rozmowie z zainteresowaniem spod drzewa. Siedziałam w samotności.
- Hiro, Quer... Jak dobrze, że was znalazłam. Maxa i Sode nigdzie nie mogę spotkać. Chociaż wy tutaj jesteście.
- Co się stało? - pies chciał uspokoić moją matkę.
- Moja córeczka... Moja mała córeczka... - nie dokończyła, bo podbiegłam do niej i przytuliłam się jej do łapy. Mama zaczęła płakać i przytuliła mnie mocno.
- Cały dzień była z nami. - rzekła roześmiana pani Quer. Uśmiechnęłam się do mamusi. Do mojej kochanej mamusi.
- To dobrze. - mój uśmiech odwzajemniła dopiero po dłuższej chwili. Do nas podbiegła River i jej brat. Puściłam mamę i podeszłam do rodzeństwa.
- Emm... Wiem jak ty masz na imię. - zwróciłam się do suczki. - Ale dalej nie wiem jak ty...
< Hazelpawn? >
Jakbyś była tak miła i dokończyła moje opowiadanie... Byłabym ci wdzięczna ^^
To nie była ironia ☺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz