sobota, 28 marca 2015

Od Hazel'a C.D. SH

Z góry przepraszam, że nie odpisywałam, jednak było kiepsko z czasem i weną...

 Wzruszyłem łapami z uśmiechem, jednak zaraz potem spojrzałem niepewnie za siebie.
-Nie wiem, czy mogę zostać...
-Jasne, że możesz - odparła wesoło Autumn. Sphinx wyszczerzył ząbki.
-Dobra, tylko nie jedliśmy śniadania - może zabrzmiało to kapryśnie, ale jeszcze nie miałem nic w pysku, a byłem naprawdę głodny. Jakby na potwierdzenie moich słów głośno zaburczało mi w brzuchu. Spojrzałem na stojącą obok Sparkle Hope, która kiwnęła głową.
-W takim razie chodźmy do mamy - powiedziała ochoczo.
-My już jedliśmy - Sphi i Aut odbiegli, wracając do zabawy. Ruszyliśmy w stronę skały oraz leżącej na niej mamy SH. Suka popatrzyła się na nas spod przymrużonych powiek, a widząc, że idziemy do niej otworzyła je w pełni.
-Cześć, skarbie - przywitała się z rudą sunią, przytulając ją do siebie - Witaj Hazel - dodała widząc mnie, podążającego za Hope.
-Dzień dobry pani - odpowiedziałem wesoło, merdając ogonkiem.
-Przypuszczam, że jesteście głodni? - zapytała domyślnie, szczerząc kły w uśmiechu. Pokiwaliśmy energicznie łebkami patrząc na nią z nadzieją.

***

Oblizałem się ze smakiem kończąc spożywanie zająca. Spojrzałem na SH, która uśmiechnęła się do mnie szeroko. Teraz możemy się bawić!
-W chowanego? - zapytałem krótko, widząc nadchodzące rodzeństwo suni.
-Jasne - odpowiedziała entuzjastycznie - Pod warunkiem, że ty szukasz.
Zrobiłem naburmuszoną minę. Nienawidziłem być szukającym, a Sparkle dobrze o tym wiedziała. Wystawiła mi język, po czym z uśmiechem odbiegła się schować.
-To niesprawiedliwe! - zawołał Sphinx, kiedy już poinformowałem go w co się bawimy.
-Właśnie! - poparła go siostra - Ma więcej czasu na schowanie się!
-Lepiej już idźcie, bo zaczynam liczyć - odparłem ze śmiechem i ruszyłem w kierunku drzewa.

***

Przyjrzałem się uważnie pniakowi, jednak nie była to Sparkle Hope. Niech to! Jak tak dalej pójdzie, to nigdy ich nie znajdę.
-Sphi! Aut! - zawołałem w nadziei, że któreś odpowie. Ale kto byłby tak głupi, żeby krzyknąć ze swojej kryjówki? - SH!
[...] w końcu moim oczom ukazała się duża skała [...]
 Truchtałem dalej leśną ścieżką, aż w końcu moim oczom ukazała się duża skała. Problem w tym, że widziałem ją już drugi raz. Krążyłem w kółko! Brawo Bolin, jesteś mistrzem. Usiadłem zrezygnowany na ziemi, ale zerwałem się na cztery łapy słysząc stłumiony chichot. Wskoczyłem za najbliższe krzaki i wylądowałem na czymś puchatym, co okazało się być Autumn. Szybko zszedłem z suni, wyciągając łapę, żeby jej pomóc.
-Mam cię - krzyknąłem uradowany, bo szukanie nie szło mi najlepiej.
Nagle zza zarośli wypadła Hope, ciągnąc za sobą Sphinx'a. Piesek tylko wzruszył łapami, kiedy spojrzałem na niego z niemym pytaniem w oczach.
-Wygrałem - powiedziałem, spoglądając na rodzeństwo.
-Co robimy teraz? - Sparkle wyglądała na znudzoną.
-Może pójdziemy do miasta? - zaproponowałem - Nie ciekawi was, jak wyglądają ludzie? - w moich oczach pojawił się błysk ciekawości.
-Hazel... - Autumn przybrała niepewną minę - Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
-Jak zwykle - Hope wzniosła oczy ku niebu.
-Może być ciekawie... - spojrzałem z wdzięcznością na Sphinx'a. Nie ma to jak męska solidarność.
-Jasne, że będzie ciekawie - uśmiechnąłem się szeroko - Ze mną zawsze jest ciekawie.
Zaśmiałem się głośno i skierowałem w stronę miasta...


SH
A może Autumn lub Sphinx?  
^-^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz