piątek, 6 marca 2015

Od Quer CD Hira



Otwarłam gwałtownie oczy. Coś było nie tak, inaczej, niż każdego ranka. Rozejrzałam się dookoła zamglonym wzrokiem, jeszcze nie zdążyłam się całkiem wybudzić. Zdecydowanie czegoś brakowało… Mój umysł - jak zwykle o tak wczesnej porze – pracował na zwolnionych obrotach.
Zamrugałam kilka razy, przywracając ostrość widzenia. No tak! Moja sierść na grzbiecie wciąż była wygrzana, jednak brakowało Hira.
Wstałam i przeciągnęłam się, a następnie usiadłam i z troską popatrzyłam w dół. Większość psów zapewne by tego nie zauważyła, ale kobiety zawsze dostrzegają choćby najmniejszą zmianę w swojej wadze… Zalała mnie fala wewnętrznego ciepła, przez którą zaszkliły mi się oczy.
Będę matką. Nie mogłam nacieszyć się tą myślą – w kółko latała po mojej głowie, wywołując kolejne fazy radości.
Ale trzeba było się dowiedzieć, gdzie poszedł Hiro tak wcześnie? Wyjrzałam przez wejście do nory, popołudniowe słońce zachęcało do wyjścia na zewnątrz. Wyskoczyłam na miękką trawę i stanęłam obok drzewa. Złote promienie ogrzewały mój pysk, który trzymałam zwrócony ku niebu. Zmrużyłam oczy oślepiona jasnym blaskiem.
Hiro. Przypomniałam sobie o moim partnerze. Skierowałam wzrok na jelonka leżącego u mych łap. Z zaskoczeniem rozejrzałam się dookoła, lecz nie dostrzegłam nikogo, kto mógłby mi go podrzucić. Widocznie po prostu wcześniej go nie zauważyłam. Pochyliłam się nad zdobyczą i ostrożnie ją obwąchałam. Wyglądała na świeżą. Niepewnie odgryzłam pierwszy kęs – przypuszczałam, że to ukochany mógł sprawić mi niespodziankę w postaci śniadania, jednak czułam się z tym niekomfortowo. Zwykle razem polowaliśmy o świcie, to stało się naszą codzienną tradycją. Lubiłam robić takie przyziemne rzeczy jak zdobywanie pożywienia, razem. To jeszcze bardziej zbliżało nas do siebie.
Po chwili wszelkie wątpliwości rozwiało pojawienie się Hira – wybiegł z krzaków trzymając w pysku młodą sarnę.
-Już wstałaś? – zapytał uśmiechając się promiennie. Odwzajemniłam gest, po czym pocałowałam go w policzek.
-Czyżby śniadanie do łóżka? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, patrząc na ukochanego czule.
-Jeśli ma pani ochotę… - odparł mój partner nonszalanckim tonem – Zechciałabyś zjeść ze mną śniadanie, Madame?
-Ależ oczywiście, Monsieur – zgodziłam się, udając francuski akcent, co chyba nie za dobrze mi wyszło, bo Hiro uśmiechnął się z rozbawieniem. Wystawiłam mu język i zabrałam się do jedzenia. Pies przysiadł się do mnie. Okazało się, że jestem w stanie pochłonąć niemal całego jelonka sama. Dobrze, że Hiro upolował jeszcze sarnę. Niedługo potem czułam się już pełna. Usiadłam w cieniu dębu, pies położył się obok. Wywróciłam się do góry brzuchem, dotykając nosem jego policzka.
-Myślałeś już nad imionami? – rzuciłam wesoło, przyglądając się białym chmurkom.
-Nieważne jak będą miały na imię, i tak będę je kochać – powiedział ukochany, podążając za moim wzrokiem.
-Ja też – skupiłam się nad leniwie sunących po niebie obłokach – to cudowne nosić w sobie przyszłe istnienie.
Pół godziny leżeliśmy wpatrzeni w puszyste chmury, słońce nadal przyjemnie grzało.
-Hiro…
-Słucham Quer? – spojrzał na mnie swoimi czarnymi oczyma. Czaiły się w nich iskierki radości.
-Mam nadzieję, że nic się między nami nie zmieni. Prawda? – zapytałam niepewnie.
-Oczywiście! Czemu pomyślałaś inaczej?
-Chodzi mi o to, żebyś nie traktował mnie inaczej ze względu na mój stan… - plątał mi się język – Po prostu… Nie traktuj mnie jakbym sama była szczenięciem. Obiecuję, że będę ostrożna – dodałam szybko, widząc sprzeciw w oczach mojego partnera. Nie byłam pewna, czy dobrze mnie zrozumiał… Co jeśli pomyśli, że nie zależy mi na dzieciach? Pomyślałam z przestrachem. To by chyba było najgorszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała. Za nic nie chciałam, aby Hiro odebrał moje słowa niewłaściwie.
-Jestem prze szczęśliwa, widząc twój zapał i zaangażowanie, a przede wszystkim radość. Ja czuję się podobnie. Jednak nie przywykłam do całodniowego siedzenia w miejscu, patrząc jak inni za ciebie polują – uśmiechnęłam się do Hira z miłością. Pies także pokazał zęby.
-Rozumiem, jednak jako troskliwy partner oraz przyszły ojciec mam obowiązek, i szczerą chęć spełnienia go, pilnować, aby nie spotkało cię nic złego. Nawet gdybyś nie była w ciąży, robiłbym to samo – zapewnił mnie ukochany. Uspokojona wtuliłam się w jego tors.
-Kocham cię. Bardzo.
Zamknęłam oczy. Czułam się jakoś dziwnie zmęczona po tej rozmowie… Czy to na pewno normalne? Ucinanie sobie drzemki w środku dnia nie było w moim stylu… Może to ciąża tak na mnie wpływa? Zdążyłam pomyśleć, zanim odpłynęłam w krainę słodkich snów.


Hiro? ^-^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz