Była noc.Bardzo ciemna noc.Księżyc świecił z całych sił.Jego blask aż mnie oślepiał.Łapy same prowadziły mnie w kierunki przepaści.Czułam jakbym była zaczarowana.Może trans?Non stop szłam,nie spoglądając za siebie.Na dodatek zaczął wiać silny wiatr który miotał moim futrem na lewo i prawo.Czułam dziwne zapachy i słyszałam przerażające dźwięki.Dotarłam na miejsce.Nagle zrobiło się cicho.Niedaleko przepaści stała suczka.A właściwie skakała.Wokół niej było pełno niebieskich motyli.Sunia próbowała je złapać lecz owady były zbyt szybkie.
-Emm...hej-powiedziałam podchodząc radosnym krokiem do suczki.
-Cześć-odparła patrząc w moją stronę
-Jestem Marika-uśmiechnęłam się.
-Quer,miło mi-oznajmiła wesołym tonem.
-Łapiesz motyle?-spytałam ze śmiechem.
-Chodź!-krzyknęła proponując zabawę.
Oczywiście zgodziłam się.Suczka wydawała się na pierwszy rzut oka bardzo miła.W trakcie '' pogodni'' za motylami Quer opowiedziała mi trochę o sobie.Ale jak to ja...nie słuchałam.Powoli robiło się jasno.Była czwarta nad ranem a my byłyśmy zmęczone jak nigdy.Postanowiłyśmy pójść nad jezioro orzeźwić się troszkę.Droga do celu była niełatwa.Z moimi umiejętnościami fizycznymi...katorga.Gdy dotarliśmy nad jezioro sunia pewnie skoczyła do wody robiąc wielki plusk,a ja?Jak zwykle usiadłam nad brzegiem i zamoczyłam ogon w wodzie.
-Zimno!-krzyknęłam zabierając ogon z wody...
<Quer?>
A jakieś takie dziwne to op ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz