niedziela, 1 marca 2015

Od Manekiego CD Sode



Sode ewidentnie została złapana przez watahę – stwierdziłem. Rozważałem możliwość walki, ale przeciwników było zbyt dużo, mieli przewagę liczebną. Uznałem, że lepszym wyjściem będzie wycofanie się i sprowadzenie posiłków. Odwróciłem się w przeciwną stronę, szybkim krokiem ruszając z miejsca. Wilki patrzyły za mną zdezorientowane.
-Uciekasz? – spytał z niedowierzaniem basior. Chyba miał na imię Hunter, a przynajmniej tak powiedział do niego ten drugi – Zostawiasz swoją psiapsiółeczkę?
-Niedługo tu wrócę – obiecałem wilkom, które rzuciły mi powątpiewające spojrzenia.
Podczas biegu do watahy Lorelei obmyślałem plan odbicia Shiry. Najpierw trzeba się dowiedzieć gdzie ją trzymają. Ktoś będzie musiał pójść na zwiady…
Kiedy wszedłem do jaskini Alfy, akurat udało mi ułożyć w miarę sensowny plan ratunku dla Husky.
-Lora! – krzyknąłem na widok mojej przyjaciółki.
-Maneki? Coś się stało? – zapytała wadera zdziwiona moją obecnością.
-Porwali Sode – powiedziałem lekko odchodząc od mojego normalnego, obojętnego tonu. Pobrzmiewała w nim nutka oburzenia.
-Kto? – Lorelei popatrzyła na mnie z zaskoczeniem.
-Jakaś wataha. W górach, przy jeziorze.
Wilczyca wyglądała na zaniepokojoną. W końcu to była wrogo nastawiona wataha porywająca psy, i to całkiem niedaleko. Też bym się martwił na jej miejscu.
-To jak? Pomożesz mi ją odbić? – spytałem z nadzieją. Liczyłem, że Lora wysłucha mojej prośby, choćby ze względu na to, co razem przeszliśmy. Nie pomyliłem się.
-Zaczekaj, zaraz wyślę kogoś na zwiady – powiedziała i zawyła krótko. Niemal natychmiast do jaskini wbiegł czarny wilk. Poznałem go – to był znajomy, którego spotkaliśmy z Yuki – Bronek.
-Pójdziesz za Manekim. Zaprowadzi cię do pewnej watahy, w której przetrzymywana jest jego przyjaciółka. Zorientujcie się w sytuacji – wydała rozkaz Alfa, a basior skinął głową na znak, że zrozumiał. Zostawiłem Lily przyjaciółce i ruszyłem razem ze szpiegiem.
Stanęliśmy przy granicy. Popatrzyłem na Bronka, który rzucił mi spojrzenie typu „lecimy z tym koksem” i przeszedł na drugą stronę wydeptanej ścieżki. Po chwili skradałem się obok niego, podchodząc coraz bliżej do jaskini Alfy – centrum każdej watahy. Ukryliśmy się w krzakach przy wejściu.
-Co jeśli on tu wróci, nie sam, ale z grupą? – dobiegł nas nieco stłumiony głos.
-Nie moja wina Mike! Dałeś mi do du*y obstawę! – ze zdziwieniem rozpoznałem głos… Hunter’a.
-Nie kwestionuj moich decyzji – warknął basior nazwany Mike’iem – Dostaniesz swoje wynagrodzenie, kiedy w końcu Tony przejmie tę ich żałosną sforę.
Jeszcze chwilę staliśmy, podsłuchując ich rozmowę, jednak nie udało nam się dowiedzieć nic więcej. Zamiast tego zrobiliśmy obchód po okolicy. Miałem rację – Sode zdecydowanie tu była, jej zapach jeszcze unosił się w powietrzu. Udało nam się ustalić, w której jaskini jest przetrzymywana, jednak przy wejściu kręciło się sporo wilków. Nie mogliśmy ryzykować wykrycia. Wróciliśmy do watahy Lorelei. Trzeba było omówić strategię odbicia mojej przyjaciółki. Wspólnie postanowiliśmy, że lepiej to odłożyć na jutro, kiedy wróg nie będzie się spodziewał ataku.

~~~Następnego dnia~~~

Zawyłem przeciągle. W tym dźwięku rzuciłem wilkom z wrogiej watahy wyzwanie, które musieli przyjąć. To była kwestia honoru, gdyby odmówili, wieść szybko by się rozeszła. Na każdym kroku byliby wyśmiewani. Niestety – świat wilków jest okrutny i posiada wisielczy humor.
Za mną ukryta w zaroślach czekała gotowa do walki „armia” Lorelei, a sama wadera stała obok mnie.
Trzech strażników przekroczyło granicę, wychodząc nam naprzeciw.
-Znowu ty? – zapytał jeden nagle mnie rozpoznając – Wróciłeś ze swoją dziewczyną?
Puściłem tą uwagę mimo uszy.
-Nie chcemy bezpotrzebnego rozlewu krwi – warknąłem – Więc lepiej by było, gdybyście nas przepuścili.
Basior zaśmiał się.
-Jeszcze czego – powiedział, stając w pozycji do ataku.
-Ruszamy  - wydała rozkaz Lorelei, a ukryta wataha skoczyła na wilki. Połowa pod wodzą Lory zajęła się strażnikami, natomiast druga pobiegła razem ze mną do jaskini, w której przetrzymywano Sode. Reszta miała do nas dołączyć, kiedy rozprawi się z przeciwnikami. Dotarliśmy do więzienia okrężną drogą – najszybszą trasą pędziły obce wilki, aby wspomóc walczących przy granicy. Naszemu oddziałowi udało się bez większych przeszkód dotrzeć na miejsce.
-Sode? Jesteś tu?  – krzyknąłem wbiegając do jaskini. Zadrżałem na widok suczki. Miała na sobie obrożę z łańcuchem, przymocowanym do wielkiego głazu. Husky zerwała się gwałtownie.
-Jesteś! – to było bardziej pytanie niż stwierdzenie, ale widać było wyraźną ulgę na pysku suni.
-Szybko! Uwolnijmy ją i uciekamy – zakomenderował rudy basior z mojej grupy. Przyznałem mu rację.
Wspólnymi siłami udało nam się wyrwać łańcuch ze skały, jednak Shira nadal miała na sobie obrożę. Niestety nie było czasu ściągnięcie. Już mieliśmy cichaczem wyjść z jaskini, kiedy drogę zagrodzi nam Mike razem z Hunterem i jeszcze jednym, nieznanym mi wilkiem. Było ich tylko trzech, ale gdyby chociaż jeden z nich zawył, reszta watahy zbiegłaby się, a cały plan poszedłby na marne.
-Wybieracie się gdzieś? – spytał nieznajomy. Zaskoczył mnie jego chrapliwy głos, jakby mówienie sprawiało mu ból.
-Kim jesteś? – warknąłem w odpowiedzi.
-Nazywam się Tony van Helsing. Jestem Alfą Wędrownej Watahy i dobrze ci radzę – powstrzymaj twojego kompana – powiedział wskazując na szczerzącego kły basiora. Spiorunowałem go wzrokiem. Dziwny nieznajomy nie wydawał się kimś skorym do gierek. Helsing wyjawił nam swój plan odebrania sforze terenów. Naprawdę się rozmarzył o osiedleniu się gdzieś na stałe. Słuchaliśmy go w milczeniu, bo niby co innego  mieliśmy zrobić? Jeden gwałtowny ruch ściągnąłby tu resztę watahy, niwecząc nasze szanse na ucieczkę. Na szczęście po chwili przyszło wybawienie! Lorelei wraz z kilkoma innymi wilkami stanęła za blokującymi drogę wrogami. Na niemy znak ona i jej towarzysze rzucili się na nieprzyjaciół, w kilka chwil zabijając Tony’ego oraz Hunter’a. Mike’owi mimo wysłanej za nim pogoni udało się uciec.
-Niech go szlag! – powiedziałem po ściągnięciu łańcucha z Sode.Lily podleciała do swojej przyjaciółki i usiadła na jej grzbiecie.
-Dziękuję Maneki – rzuciła suczka, przytulając mnie lekko.
-Za co? – spytałem zdziwiony.
-Za to, że po mnie przyszedłeś.

Sode? ^-^
Napisałam! :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz