Jeszcze kilka godzin temu, byłam przerażona. Bałam się, że wszyscy o mnie zapomną. A jednak...
- W porządku Sode. Już nic ci nie grozi. - usłyszałam czuły głos Manekiego. Nie był już obojętny. Wtuliłam się jeszcze bardziej w jego futro, a on zaczął mnie głaskać łapą po głowie. Nawet nie zauważyłam, kiedy w jaskini zostaliśmy tylko my i Lily.
- Bałam się, że już nigdy nie zobaczę Crazy Dog's. - szepnęłam, zamykając oczy - Że zostanę tu na zawsze. - w tamtej chwili, wcale nie czułam się jak Beta potężnej sfory, jaką była Crazy Dog's. Byłam po prostu szczęśliwa, że znów mogę wrócić do domu. Rzadko mi się to zdarzało, ale w pewnej chwili poczułam pod powiekami piekące łzy. Łzy radości, nie smutku. Maneki zaczekał spokojnie, aż wyleję z siebie wszystkie żale. Byłam znana z tego, że nie okazuję emocji. Chodzę wiecznie naburmuszona i jestem chłodna w stosunku do innych. Ale tego dnia... w końcu musiałam to przyznać. Czasem dobrze jest płakać. "Łzy to nie wstyd. To oznaka, że ci na czymś bardzo zależy."
- Chodźmy Sode. - powiedział cicho pies, kiedy się uspokoiłam. Kiwnęłam głową i oderwałam się od niego. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się.
- Wracajmy do domu. - dodałam
<Maneki? krótko ale mam nadzieję że ładnie ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz