- Lady Sode No Shirayuki - szepnęłam gdy byłam tuż obok suczki.
- Słucham? - odparła półgłosem beta.
- Nie sądzę bym potrzebowała Twojej pomocy - oznajmiłam. - Ja... ja znam się na ziołach. Po prostu ich potrzebowałam, ale już je mam. Przepraszam, że nie powiedziałam wcześniej.
- Wiec po to do nas przyszłaś? Po zioła? - upewniła się suczka.
- Tak - odparłam. - Przypadkiem naruszyłam granice. Wiem, ze to zbrodnia... ale proszę! Nie róbcie mi krzywdy, a tym bardziej ma... - zacięłam się na chwilę, prawie wyjawiając mamę. Trzeba szybko poprawić błąd! - Mai.
Sode myślała przez chwilę przeszywając mnie niemym spojrzeniem brązowych oczu.
- Nie złamałabyś prawa... - mruknęła. - Gdybyś dołączyła do sfory. To nam nie zrobi problemu.
- N-naprawdę? - mruknęłam z taką nadzieją, jakby mi zależało.
- Tak - powiedziała suczka. - Ty i Maja. Chętnie Was przyjmiemy.
Ugryzłam się w język by nie palnąć głupoty. Mama nie może dołączyć do tej całej sfory... To oczywiste, że nie chcieli by tu starej, lekko zwariowanej suczki. Muszę na szybko coś wymyślić...
- Maja nie jest psem! - zaprzeczyłam. - Tym gorzej dla Lily, bo to tchórz. Zjadłaby motyla.
Owad poleciał na grzbiet swojej właścicielki i wtulił się w jej sierść.
- Przepraszam, zapomniałam, że tchórze jedzą owady - powiedziałam z jak najbardziej zawstydzoną i zawiedzioną miną. Sode też się zawiodła. - Wezmę zioła i w nocy wrócę. Zostawiłam ją daleko... Och! Coć mogło ją dorwać! Muszę biec!
I uciekłam do matki zostawiając Sode i Lily daleko za sobą. Nie będzie już chyba mięsa do zupy...
<Sode, raczysz kontynuować?>
Oczy się zamykają, powieki staja się ciężkie...
Pora się wyspać przed sprawdzianem z historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz