sobota, 7 marca 2015

Od Ichimaru - Quest 1

Tej nocy poszedłem szybko spać. Miałem męczący dzień. Położyłem się na stercie liści w mojej jaskini. Ledwie zamknąłem oczy i już się obudziłem. Zaraz, zaraz... To nie jest moja jaskinia! Leżałem na twardym kamieniu. Wyglądało na to, że byłam mniej więcej na środku rzeki. Byłem lekko oszołomiony. Powoli zsunąłem się z kamienia. Dotknąłem tylną łapą wody.
-ZIAAAA!!!!-wykrzyknąłem i pośpiesznie wdrapałem się znów na kamień wyrastający z wody. Moja reakcja spowodowana była tym, że woda była strasznie lodowata.
-Dobra Ichi... Spokojnie.-wziąłem wdech i podjąłem kolejną próbę. Zamoczyłem pierwszą łapę. Następnie drugą i pozostałe dwie. Zacząłem trząść się z zimna. Szybko wypłynąłem na brzeg. Wcześniej nie spostrzegłem, że rzeka mieści się między dwoma częściami lasu. Wybrałem oczywiście jak zawsze stronę prawą. Gdy szedłem już jakiś czas nagle usłyszałem śmiech niosący się echem. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem cień mnie, który biegnie do mnie. Nagle stał się ogromny, a jego szczęka nagle kierowała się w moją stronę z niezwykłą szybkością. Chciałem uciec, ale nie mogłem. Byłem na skraju wytrzymałości. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że siedzę w ruchomych piaskach. Nagle szczęka mnie... Zjadła? Widziałem ciemność i słyszałem pisk. Nagle obudziłem się na pustyni. Ociężale wstałem. Rozejrzałem się i widziałem tylko piasek oraz rażące słońce. Zacząłem iść na północ. Nagle mnie sparaliżowało i usłyszałem ten sam śmiech co wcześniej. Jakieś 10 metrów ode mnie zobaczyłem jak piasek wsypuje się jakby do małego otworu. Zmarszczyłem oczy. Gdy wokół mnie zrobiły się już niewielkie dziury zaczęły z nich wychodzić skorpiony. Pełno jadowitych skorpionów. W moją stronę szybko zmierzała armia. Zaczęły mnie kąsać. Zwijałem się z bólu lecz nie mogłem krzyczeć. Czułem jak z każdą chwilą umieram. Moje powieki zaczęły się zamykać. Ostatnią rzeczą jaką widziałam była twarz. Moja twarz. Z przerażeniem wstałem. Zacząłem dyszeć. Rozejrzałem się i znów byłem w swojej jaskini.
-To... Tylko... Sen...-mówiłem do siebie oddychając szybko. Położyłem się. Usłyszałem cichy śmiech z dworu. Najszybciej jak potrafiłem ukryłem się pod liśćmi. Po jakimś czasie zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz