niedziela, 22 lutego 2015

Od Valentin'a C.D. Rumby

Obudziło mnie szczeknięcie, które rozpoznam nawet przez sen. Tak to był mój tata. Jeszcze jego mi tu brakowało. Był na mnie wściekły. Popatrzył na mnie karcąco.
- Val... - zaczął. - Co co przyszło do głowy, by zabierać jedzenie innemu zwierzęciu! I to niedźwiedziowi! - tata był okropnie zły. Spuściłem wzrok. Rumba przyglądała się naszej kłótni.
- Nie chciało się mi polować! - warknąłem w końcu. Ojciec się zdziwił.
- Jesteś po prostu zwykłym złodziejem. - powiedział oskarżającym głosem. Do oczu napłynęły mi łzy, ale szybko je otarłem.
- Nie jestem złodziejem! Nawet nie dotknąłem tego zakichanego łosia! - krzyczałem. Tata i tak mi nie wierzył. Pokiwał przecząco głową, spojrzał na Rumbę i wyszedł. Wyskoczyłem z legowiska jak oparzony i chciałem biec za ojcem jednak wyskakując potknąłem się o własne łapy. Szybko wstałem i podszedłem do wyjścia z jaskini. Chciałem iść, ale suczka mnie zatrzymała.
- On... Się obraził... - dukałem. Rumba skinęła głową przytakując. - Ale ja nie jestem żadnym złodziejem. Jak on może tak mówić! To mięso leżało na ziemi już trochę zjedzone. A nikogo w pobliżu nie było i nagle zjawił się ten niedźwiedź. - rzekłem. Suczka się zamyśliła.

< Rumba? Stwierdzam kompletny brak weny >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz