O mało serce do żołądka mi nie podskoczyła gdy tylko zobaczyłem, że to coś płacze! Spiąłem mięśnie momentalnie, o mało co nie wywaliłbym się z Nuką na śniegu. Ta podskoczyła z wrażenia przestraszona. Zawiniątko zaczęła coraz mocniej płakać, w końcu odwróciło twarz i spojrzało na nas przenikliwie. O mało oczy mi z orbit nie wyleciały, gdy zobaczyłem, że przede mną leży mały szczeniak. Trąciłem Nukę łapą by spojrzała na psa.
-Co ty tutaj robisz mały?- spytała, podchodząc do niego i uspakajała swoje skołatane serce.
Jednak maleństwo nie odpowiedziało, tylko skuliło się w jeszcze mniejszy kłębek. Suczka odwróciła głowę i spojrzała na mnie pytająco. Wzruszyłem ramionami, sam nie źle zdziwiony tym zjawiskiem. Teren cały poharatany, jakby stoczyły tutaj walkę co najmniej trzy watahy, pełno krwi i martwe ptaki, ślady końskich kopyt, a w powietrzu unoszący się zapach człowieka. Do tego ten szczeniak.
-A skąd jesteś?- zapytałem, podchodząc do niego, jednak i tym razem nie dostaliśmy odpowiedzi- Może jest niemową- spojrzałem na Nukę, lecz w odpowiedzi dostałem tylko mocnego kuksańca w bok.
-Nie bądź nie mądry- fuknęła- Musimy się co nieco o nim dowiedzieć, bo inaczej nie będziemy mogli mu pomóc- odparła poważnym tonem- Chodź z nami. Pewnie jest ci zimno- skierowała słowa w stronę kłębuszka futra i pomogła mu wstać.
Szczeniak popiskiwał, lecz poszedł za nami.
-To może ja tu się rozejrzę, a wy idźcie się ogrzać- oznajmiłem.
-Chyba sobie żartujesz? Przecież tu mogą być ludzie, albo te kruki jeszcze przecież....
Uśmiechnąłem się w jej stronę, a ona widząc moją minę pokręciła głową nie kończąc zdania. Jednak wiedziałem, że jej tak łatwo nie będzie przekonać, nawet jeśli jest tu mały pies. Nadal zastanawiało mnie to, że w tym miejscu mogłem się spodziewać takiego czegoś.
-W takim razie zostaje z tobą. Trzeba sprawdzić czy nie ma w pobliżu jeszcze kogoś- odpowiedziała hardo i bardzo pewnie siebie.
-Widzę, że namówić cię raczej nie zdołam.
-Nie- uśmiechnęła się triumfalnie.
-Nawet jak ładnie poproszę- podszedłem bliżej.
Pokręciła głową, a jej wzrok stał się tajemniczy, jakby posyłał mi spore wyzwanie.
-Nawet siłą?- usiadłem i uśmiechnąłem się złośliwie.
-Nie odważysz się- podkreśliła każde słowo, stając dumnie na łapach przy szczeniaku i patrząc uważnie na mnie, po czym powoli, skupiając całą swoją uwagę na przygotowaniu się do ewentualnej obrony- Powiesz nam jak się nazywasz?- spytała.
-Kiara- odparł szczeniak jeszcze łkając.
Nuka?
Brak weny mnie nawiedził, chyba znowuż wyjechała na Grenlandię ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz