Błąkałam się bez celu po lesie. Nie wiedziałam co dalej, co teraz. Nie
mam nikogo mi bliskiego. Kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Nie chciałam wrócić do ludzi, znowu trafiłabym do schroniska i nawet
mogło by mi się przytrafić to co moim rodzicom. Mimo wszystko starałam
się spoglądać na świat ze szczęściem. Przypatrywałam się wszystkiemu co
mijałam, tu zobaczyłam pięknego motylka, a trochę dalej kicały małe
zajączki. Słychać było szum wody i śpiewanie ptaków. Czułam także
narastający głód, ale nie wiedziałam zbytnio co mam jeść. Może grzyby?
Może jakieś jagody? Przecież nie zjem tych małych zajączków…
Zatrzymałam się przy strumyku, gdzie ugasiłam pragnienie. Woda była taka
świeża. Zamyślona siedziałam nad potokiem i wpatrywałam się w moje
odbicie.
- Kim jesteś? – powiedział ktoś stojący za mną, szybko odwróciłam głowę i zobaczyłam mniejszego od siebie psa.
- Nazywam się Lexi. – szeroko uśmiechnęłam się do psa, był on pierwszym, którego tu spotkałam.
- Wiesz gdzie jesteś? – pytał dalej.
- Gdzieś w lesie… - odpowiedziałam rozglądając się dookoła.
- Na terenie „Crazy Dogs”. – wtrącił. – Zakładam, że jesteś sama i nie masz się gdzie podziać? – uśmiechnął się.
- No… Tak… - odparłam cicho. – Skąd wiedziałeś?
- Tylko tacy tu przychodzą, a ja tylko przyjmuję ich do sfory. –
uśmiechnął się jeszcze bardziej. – Jestem Max. Chodź pokażę ci sforę.
Byłam lekko zmieszana i pogubiona, ale oczywiście z wielką ochotą, wręcz skacząc poszłam za Maxem.
<Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz