-Dobrze dobrze - przrwróciłam oczami.
-Strzelasz focha? - burknął zmarszczając czoło.
-Nie mogę?
Wtedy właśnie zmierzyliśmy się wzrokiem. A dokładniej spojrzeliśmy sobie w oczy. Właśnie teraz była na to okazja. Lubiłam Cheebę,i to bardzo,ale nie można tak szybko odwzajemniać swoich nędznych uczuć...Po chwili zaczął padać...grad.
-Osz... - jęknęłam cicho z popiskiwaniem.
-Znajdźmy jakąś jaskinię - zaproponował Arthur.
Kiwnęłam głową i pobiegliśmy. Była taka piękna...Połyskujące diamenty na ścianach nory...
-Emm...Arthur? - powiedziałam nagle
-Tak? - spojrzał na mnie.
-Może no...wiesz,przenocujemy tu razem? Ja i ty?
Wtedy położyłam uszy po sobie,bo już znaam jego odpowiedź....Byłam zawstydzona.
[Cheeba? Zaje*ista wena ;_;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz