Śnieg prószył z nieba, ale zaraz topniał pod wpływem ciepła. Piękna wiosna tej zimy! Po prostu perfekcyjna! Ma to jednak swoje plusy i minusy... Czarna sierść jest niewidoczna, ale moja biała grzywa mnie demaskuje. To robi wielki problem w poszukiwaniach Rammsteina! Mój ojciec też jest czarny, ale on nie ma takich białych kłaków!
Uniosłam pysk w górę i zaczęłam węszyć wyszukiwałam zapachu ojca. Często bywa w tej okolicy. Unosi się tu woń sprzed kilku dni, jak i godzin... Musiał się zatrzymać w okolicy... Jego błąd! Tak jakby na mnie czekał... Dziwne. Ciągle wędrował. Muszę być czujna!
Nagle usłyszałam szelest i łamane gałęzie. Wystraszyłam się i spojrzałam w kierunku dźwięku. Na polanę obok wyskoczył wielki byk jelenia. Patrzałam na niego wielkimi oczami. W sumie... Czemu by nie zaatakować? Wybiegłam zza drzew na uciekającego jelenia. Wtedy dostrzegłam to, przed czym tak zmykał.
Jelenia gonił wielki, kudłaty, czarny pies. Bardzo podobny do mnie! Rammstein! Ten śmieć! Podły zdrajca mej matki i matek wielu innych szczeniąt! Ten oszust! Kłamca! Idiota i psychopata, który robi z uczciwych suczek dziwki!
Teraz nie biegłam już na jelenia, a na ojca. Wydałam z siebie wściekłe warkniecie, a potem szczek. Dopadłam psa, gdy powalił jelenia. Uderzyłam w niego całym swym ciężarem. Wypuścił ofiarę.
- Co ty robisz?! - warknął odpychając mnie. - To był mój obiad! Zaraz cię zab...
Wściekła mina zlazła z jego pyska tak szybko jak weszła. Chyba się zorientował, że stoi przed nim suczka.
- Miło mi pana poznać - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem. Teraz pies miał obojętną minę.
- Jak ci na imię młoda damo? - spytał z wyraźnie udawaną życzliwością.
- A tobie panie? - grałam dalej rolę kłamliwie miłej. - Mi mówią Czarna Księżniczka. Chyba już się znamy?
- Ach tak! - powiedział z bardziej gniewnym wyrazem pyska. - To ty mi zszargałaś reputację!
- Sam zwiałeś tchórzu! - warknęłam wściekle.
- Nie chciałem zabijać przy tak dużej ilości świadków!
- Bałeś się, że się na ciebie rzucą?
Widziałam wyraźnie, że moje bezczelne słowa wkurzają ojca. Zrobiłam radosną, chamską minę. On mimo, że po czubek ogona wnerwiony jeszcze się na mnie nie rzucał.
- Nie należysz do Crazy Dogs, prawda? - spytał ciekawie.
- Co to? - zapytałam. Naprawdę! Nie wiem co to!
- Dobrze - odetchnął. - Słuchaj, porozmawiajmy trochę inaczej...
Już ja dobrze wiedziałam o co chodzi! Odskoczyłam nagle do tyłu wściekle warcząc i szczerząc kły.
- Nie dotykaj mnie! - warknęłam. - Nie masz prawa!
- Nie mów mi do czego mam prawo, a do czego nie! - odgryzł się i zrobił krok w przód.
- Nawet o tym nie myśl! Jestem nietykalna! - krzyczałam dalej. Pies podchodził do mnie z chytrym uśmiechem. - Jestem twoją córką!
Nagle usłyszałam szelest i łamane gałęzie. Wystraszyłam się i spojrzałam w kierunku dźwięku. Na polanę obok wyskoczył wielki byk jelenia. Patrzałam na niego wielkimi oczami. W sumie... Czemu by nie zaatakować? Wybiegłam zza drzew na uciekającego jelenia. Wtedy dostrzegłam to, przed czym tak zmykał.
Jelenia gonił wielki, kudłaty, czarny pies. Bardzo podobny do mnie! Rammstein! Ten śmieć! Podły zdrajca mej matki i matek wielu innych szczeniąt! Ten oszust! Kłamca! Idiota i psychopata, który robi z uczciwych suczek dziwki!
Teraz nie biegłam już na jelenia, a na ojca. Wydałam z siebie wściekłe warkniecie, a potem szczek. Dopadłam psa, gdy powalił jelenia. Uderzyłam w niego całym swym ciężarem. Wypuścił ofiarę.
- Co ty robisz?! - warknął odpychając mnie. - To był mój obiad! Zaraz cię zab...
Wściekła mina zlazła z jego pyska tak szybko jak weszła. Chyba się zorientował, że stoi przed nim suczka.
- Miło mi pana poznać - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem. Teraz pies miał obojętną minę.
- Jak ci na imię młoda damo? - spytał z wyraźnie udawaną życzliwością.
- A tobie panie? - grałam dalej rolę kłamliwie miłej. - Mi mówią Czarna Księżniczka. Chyba już się znamy?
- Ach tak! - powiedział z bardziej gniewnym wyrazem pyska. - To ty mi zszargałaś reputację!
- Sam zwiałeś tchórzu! - warknęłam wściekle.
- Nie chciałem zabijać przy tak dużej ilości świadków!
- Bałeś się, że się na ciebie rzucą?
Widziałam wyraźnie, że moje bezczelne słowa wkurzają ojca. Zrobiłam radosną, chamską minę. On mimo, że po czubek ogona wnerwiony jeszcze się na mnie nie rzucał.
- Nie należysz do Crazy Dogs, prawda? - spytał ciekawie.
- Co to? - zapytałam. Naprawdę! Nie wiem co to!
- Dobrze - odetchnął. - Słuchaj, porozmawiajmy trochę inaczej...
Już ja dobrze wiedziałam o co chodzi! Odskoczyłam nagle do tyłu wściekle warcząc i szczerząc kły.
- Nie dotykaj mnie! - warknęłam. - Nie masz prawa!
- Nie mów mi do czego mam prawo, a do czego nie! - odgryzł się i zrobił krok w przód.
- Nawet o tym nie myśl! Jestem nietykalna! - krzyczałam dalej. Pies podchodził do mnie z chytrym uśmiechem. - Jestem twoją córką!
<Rammstein?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz