- Musiałeś przyjść nie? - warknąłem nieprzyjemnie.
(...) i również wywęszyłem sarnę. (...) |
(...) Przyglądał nam się jeleń. (...) |
- Chodź, Bambi. - powiedział. Prawie wybuchłem ze śmiechu. Bambi!? Moja właścicielka kiedyś oglądała ten film. Był nawet... Smutny? Jeleń i ten cały "Bambi" spojrzeli na mnie pytająco.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał jelonek.
- Wiesz co... Moja pani oglądała kiedyś film pod tytułem "Bambi". Był o takim jelonku jak ty. Wychowywał go ojciec, bo matkę zabili myśliwi. - powiedziałem.
- Jego matkę również zabili myśliwi. - rzekł jeleń. Jego głos był dumny. W ogóle nie okazywał uczuć. Popatrzyłem na Trampa. - Twój syn? - spytał po chwili samiec.
- Nie. - powiedziałem odpychając od siebie Trampa. - Mam swoje szczenięta. - powiedziałem.
- Musimy iść. - rzekł. Jeleń i jego syn odeszli w głąb lasu. A ja nadal byłem głodny! Grr... Głupi jeleń.
~Godzinę później~
Szliśmy teraz brzegiem lasu. Nie byliśmy już nad rzeczką. Szukaliśmy teraz jakiegoś zajączka. Byłem głodny więc nie obchodziło mnie nawet czy będzie młody czy stary, żywy czy martwy. Znaleźliśmy w końcu dumnego i dosyć sporego samca zająca. Chwilę później był już martwy, a ja i szczenię jedliśmy jego pyszne mięso.
< Tramp? >
Nie mogłem się powstrzymać z tym Bambim. Po prostu nie mogłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz