-Właściwie… Nigdy się nad tym nie zastanawiałam – odparłam z
wahaniem – A co? – Przyjrzałam się psu podejrzliwe.
-Ależ nic, po prostu jestem ciekaw – odpowiedział Hiro z
zakłopotaniem - wybacz, jeśli cię uraziłem.
-Nigdy nie trafił się „ten jedyny”… - powiedziałam po chwili
milczenia. Czułam, że mogę powiedzieć to Hiro. Jest moim przyjacielem. – Jak było w twoim przypadku? – skierowałam
rozmowę na jego temat – Spotkałeś już miłość swojego życia?
Pies mocno się zarumienił, wahał się, czy mi powiedzieć. W
końcu chyba uznał, że jestem godna zaufania, bo zaczął mówić:
-Była taka jedna… - odparł ze spuszczonym wzrokiem – Miała na
imię Lydianne…
Słuchałam z uwagą.
-Już mieliśmy zakładać rodzinę, kiedy ona odeszła. Tak po
prostu… - spojrzał na mnie ze smutkiem – Nie wiem dlaczego…
Mimo, że poczułam w sercu delikatne ukłucie (Czyżby… Zazdrość?), zrobiło mi się żal
Hiro… Podeszłam do psa i mocno go przytuliłam. Początkowo cały zesztywniał, potem
powoli zaczął się rozluźniać. Chciałam jakoś pocieszyć mojego towarzysza.
-Hej, może się przejdziemy? – zaproponowałam. Samiec
uśmiechnął się.
***
Szliśmy przez las, aż natrafiliśmy na sporą polanę. To nie
były tereny sfory – znajdowaliśmy się kilka kilometrów na zachód od miasteczka.
Stanęłam pośrodku łąki i spojrzałam w górę. Po niebie leniwie pełzły białe,
puszyste chmurki.
-Zobacz! Ta wygląda jak królik! - krzyknęłam do przyjaciela.
-A to jest lama! - z uśmiechem kontynuował zabawę Hiro.
Hiro ^^
Masz swojego króliczka ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz